9 grudnia 2012

| 6 | - Chciałbym widzieć minę Granger!

< Evil >
Bitwa o Hogwart była szokującym wydarzeniem dla świata, no nie dziwię się zamek był ruiną jednak czarami dość szybko go odbudują. Zdecydowanie największym zdziwieniem była tak łatwa i szybka śmierć Czarnego Pana – tylko najważniejsi śmierciożercy wiedzieli że wróci. Zastanawiałam się jak długo będzie trwała regeneracja, czytałam że nawet kilka lat. Oczywiście Draco nie pamięta pocałunku z Hermioną, sama byłam w szoku że w ogóle to zrobiła. Utwierdziła mnie w zdaniu że naprawdę jej na nim zależy. Dzisiaj była kłótnia o miejsce naszych wakacji, bezapelacyjnie wygrało morze …. tylko jakie? Ja proponowałam jakieś ciepłe, w końcu zimnego mamy potąd. Smok strzelił Hawaje, Blaise Kubę jednak my z Lady nie byliśmy przekonani – nawet do dzisiaj. Lucas dzwonił do mnie rano, że chyba skrócimy nasze „chodzenie” w końcu i tak nie wrócimy do szkoły. Zerwaliśmy może i przez telefon ale z przyjaźni nie zrezygnujemy. Pewnie zastanawiacie się czy od razu rzucę się na Blaisa? Niee, nie zrobiłabym tego – w końcu to JA zostałam teoretycznie rzucona. Prawda była inna, już wcześniej wysłałam sowę do chłopaka czy w ogóle jest sens. Dzisiaj miały przyjść nawet wyniki – dość szybko jednak to znów było wywołane małym atakiem na szkółkę. Chciałabym pracować gdzieś w ministerstwie, w dziale magicznych stworzeń – do nauki się nie nadaję chociaż w Eton przyjmują takich nauczycieli ledwo po skończonej szkole.
Siedziałam aktualnie w salonie Dark Castle, od trzech dni znajdowaliśmy się w zamczysku Riddlów który czasem wielkością całkiem przypominał Eton – ponieważ był całkiem duży ale nie aż taki ogromny. Co dziwne ciężko się w nim zgubić. Hermiona biegała po całym domu, stwierdziła że tak szybciej wymyśli gdzie pojedziemy – a przez ten czas również pakowała rzeczy. W końcu morze to morze, pakujesz podobne ubrania jak do innego – przynajmniej do tropikalnych.  Draco krzątał się w kuchni w poszukiwaniu czegoś zimnego a Diabeł… nawet nie wiem nie widziałam go od śniadania. Zerknęłam, była już 13 pewnie poszedł polatać albo po obiad. Nikomu z nas nie chce się gotować, a skrzatów nigdy tutaj nie widziałam.  Znaczy nie takie które potrafią gotować, Pan Riddle zawsze doceniał kuchnię Ludzką nawet jeśli w Hogwarcie jadł posiłki gotowane przez skrzaty.
- No siostra misja zakończona sukcesem, znalazłem lody! – Potrząsnął mi pod nosem  pudełkiem Grycana. Ślinka pociekła mi na samą myśl o tych pysznych rozpuszczających się w ustach lodach.
- Hermiona! Blaise! Schodźcie! Lody! Lody dla ochłody! – Zaczął wołać Draco zachowując się jak dziecko. Odruchowo spojrzałam na swoją skórę, dzięki szkiele wzro szybko przywróciła swój prawidłowy odcień i nawet nie było blizn czy śladów oparzeń. Wzdrygłam się na myśl o tym, nie chciałam wracać do momentu gdy zostawiłam cały świat, dla śmierci.  Z mojej głowy wyrwał mnie głos Hermiony która rzuciła się na miejsce obok mnie.
- Ja już…. prawie spakowana, tylko nadal nie wiemy gdzie jechać! – Już miałam odpowiedzieć że nie wiem gdy do domu wpadł diabeł trzymając jakieś papierki.
- A może Chorwacja? – Spojrzałam na Hermionę i już wiedziałam, że tak, oraz że będą to niezapomniane wakacje dla nas wszystkich.

<Hermiona>
Chorwacja?! Tak, to zarąbisty pomysł! Blaise znalazł cudowny, mały domek przy plaży. Wzięłam już chyba wszystko. Buty, krótkie spodenki, koszulki, japonki, parę bluz. No tak jeszcze ręczniki.
- Dobra… Mam wszystko – zawołałam do kończącej pakowanie Evil.
- Ja też!!! – Zakrzyknęła zadowolona. Moja torba była wyładowana po brzegi. Dlatego postanowiłam zamknąć ją zaklęciem. Niestety… jak zawsze musiałam coś pomylić… zamiast się zamknąć wszystkie rzeczy z walizki z powrotem znalazły się w szafie i innych częściach pokoju.
- Cholera – warknęłam pod nosem. Mam tylko dziesięć minut by na nowo to ogarnąć!! Z szałem w oczach biegałam po zamczysku i wszystko co widziałam wrzucałam do walizki. Byłam w stu procentach przekonana, że czegoś zapomniałam. Jednak nie było już czasu by nad tym rozmyślać. Drapnęłam jeszcze różdżkę, wymyłam zęby i czym prędzej pognałam przed wrota mego domku.
- No gdzieś Ty się podziewała?? – zapytała znużony Draco.  
- Hehe… miałam mały problem z walizką. – kiedy przyjaciele zobaczyli moją minę, postanowili nie pytać co tym razem spaprałam.
- Dobra ferajna!! – zawołał Diabeł. – Gotowi na podróż życia??
- Jak nigdy!! – odpowiedzieliśmy chórem i teleportowaliśmy się do malowniczej miejscowości na wybrzeżu Chorwacji. Stanęliśmy przed małym, choć przestronnym domkiem, zbudowanym w typowym dla tych terenów stylu. Durzy taras na tyle i mnóstwo okien, ten fakt bardzo mnie zadowolił. Na owym tarasie były leżaki i grill. A kiedy obejrzałam się za siebie zaniemówiłam. Zobaczyłam plażę i przepiękne lazurowe morze.
- Pięknie prawda?- usłyszałam tuż przy uchu głos blondyna. Stał naprawdę blisko i ta bliskość nie działała na mnie zbyt dobrze. Ciągle nurtowało mnie czy pamięta ten niefortunny pocałunek. Muszę zapytać o to Evil.
- Owszem jest cudownie. – odparłam odsuwając się delikatnie, markując że chcę zobaczyć czy leżaki są wygodne.
- Ej!! Chodźcie zobaczyć jak jest tutaj!!! – wydarł się Blaise ze środka domku. Wraz z Draco popatrzyliśmy ku sobie i zgodnie ruszyliśmy do środka. To co zobaczyłam jeszcze bardziej mi się spodobało. Wnętrze było bardzo nowoczesne, jednak utrzymane w wyspiarskim stylu. Znajdowaliśmy się właśnie w bardzo jasnym i słonecznym salonie. Była tam ogromna narożna kanapa, dwa fotele, telewizor i mały stolik herbaciany. Z salonu skierowałam się do kuchni. Była przeciętnych rozmiarów, lecz podobnie jak poprzednie pomieszczenie była bardzo nowoczesna. Na środku stał wielki stół, na pewno przyda się do jedzenia wspólnych posiłków. Na parterze była jeszcze łazienka i… pokój z grami!!! Blaise spisał się fenomenalnie!! Był tu bilard ,rzutki, air hokej, i jakaś mugolska konsola.
- Łał!!! – krzyknęłam oniemiała. – Blaise, kocham cię!! Po prostu jesteś mistrzu!!
- A wątpiłaś w to kiedykolwiek Hermiono?? – zapytał wymownie ruszając brwiami w górę i w dół. Jak na zawołanie wszyscy ryknęliśmy gromkim śmiechem. – Dobra, teraz zgrzało by zobaczyć sypialnie. – jak jeden mąż popędziliśmy na górę. Ja i Evil byłyśmy pierwsze, więc zaklepałyśmy pokój z widokiem na morze i większą łazienką. Chłopcy byli niepocieszeni, jednak my nie chciałyśmy ustąpić.
- Dobra dziewczyny, wygrałyście… ale teraz zostawiamy was i za pięć minut widzimy się na plaży!! – uśmiechnął się i wraz z Diabłem zniknęli za drzwiami. Nachyliłam się nad walizka i zaczęłam przerzucać sterty ciuchów w poszukiwaniu stroju.
- Upsss… Evil nie mam stroju kąpielowego…
< Evil>
Domek przy samym morzu, wspaniały wystój i oczywiście sala z grami. Blaise się spisał nie ma co, cza mu za to pogratulować. Oczywiście z Hermioną jesteśmy niezastąpione i to my wygrałyśmy lepszy pokój. W końcu to nam należał się widok na morze. Z całej radości pójścia na plaże zepsuła walizka Hermi.
- Zapomniałaś stroju? No coś ty?! Teraz nie ma czasu, tym bardziej że to głupie tak od razu iść do sklepu gdy nawet nie wiemy dokładnie co gdzie jest. – Westchnęłam i podeszłam do swojej walizki i wyciągnęłam dodatkowy strój. – Hermiona mogę ci pożyczyć, jednak… mam same bikini.
- Bikini?! Nie, no ale dobra.. ale jutro już pójdziemy na zakupy. – Dziewczyna wyrwała mi je z ręki i pomaszerowała z gniewną miną do łazienki które również mieliśmy osobne. Ja przez ten czas przebrałam się w pokoju, miałam na sobie czarne bikini z zielonkawymi i fioletowymi wzrokami. Nie małą trudnością zawiązałam wszystko jednak po chwili znów usłyszałam Hermionę.
- Pomóż mi zawiązać…. to COŚ! – Westchnęłam i poszłam do łazienki, komuś łatwo jest zawiązać a dlatego że znałam Lady zawiązałam mocniej bo nigdy nic nie wiadomo. Po chwili spojrzałam na nią i wyglądała dobrze, aż byłam w szoku że w ogóle zdecydowała się na taki krój stroju. Nie minęło pięć minut a zeszłyśmy na dół, o dziwno szybciej niż chłopaki chyba że już byli na dworze. Niestety byli, panienka Riddle na początku bała się chodź wychylić zza drzwi, ja się tym nie przejęłam na początku i wyszłam wprost cudownego słońca.
- Hermi chodź! Nie bój się! – Zawołałam ją charakterystycznie machając ręką. Zobaczyłam Draco i Blaisa którzy właśnie rozłożyli koc i zerknęli w naszą stronę.
- Evil co Tak stoisz? Gdzie Hermiona? – Mój braciszek podbiegł a ja oparłam głowę o jego tors .
- Weź jej coś powiedz bo boi się wyjść z domku…. zapomniała stroju i musiałam jej dać swój. – Spojrzałam na niego komunikując mu jednocześnie by nie był zbyt żartobliwy.
- Dobra, dobra.. – mruknął – Hermi chodź na słoneczko, proszę! Zrób to dla mnie co?
- Dla ciebie nigdy! Jednak i tak wyjdę. – Fukneła moja przyjaciółka i wyszła dość nieśmiało jak na nią, niestety Malfoy nie umiał się zachować i ryknął śmiechem. Szturchnęłam go mocno jednak Hermiona wystarczająco zmierzyła go wzrokiem.
- Zamknij się Malfoy! – wysyczała niczym wąż jednak podniosła dumnie głowę i pomaszerowała w stronę wody. Ja podążyłam za nią wzrokiem dając równocześnie bratu kuksańca, zasłużył sobie cymbał jeden.
- Mógłbyś chodź raz pokazać że ci na niej zależy ośle,  tym śmiechem mogłeś ją zranić. – Wyszeptałam mu znów uderzając w łeb. Nie myśli a mam do tego prawo, miło było znać Piusa. Braciszek jednak jedynie spojrzał na mnie miną zbitego psa i wrócił do domku mrucząc coś że idzie po coś do picia. Ja natomiast ruszyłam ku Lady, siedzącej jak na razie na kocu.
- Nie przejmuj się nim…. za mocno uderzyłaś go w głowę. – roześmiałam się cicho.
- Evil…. a on.. no wiesz… pamięta to? – wyszeptała cicho jakby się bała że usłyszy nas ktoś lub coś poza powietrzem.
- Nie, no coś ty… gdyby pamiętam to by się tym jarał i chwalił… choć moim zdaniem wcale nie było to potrzebne. Mówię Ci że on też coś do Ciebie czuje… znam go i wiem że tak jest. – Powiedziałam cicho patrząc w stronę pięknego morza. – Idę do wody a ty? – Nie odezwała się tylko pokręciła głową na znak sprzeciwu, mimo wszystko uśmiechnęła się a ja odwzajemniłam gest. Ruszyłam biegiem do wody jednak zwolniłam na końcu, nie chciałam ryzykować szokiem termicznym, za późno usłyszałam za sobą śmiech Blaisa który popchnął mnie przez co wpadłam do tej wody.
- Zabiję Cię Malfoy.. znaczy Zabini!
- Oj maleńka, zapominasz już do kogo mówisz. – wyszczerzył ząbki w uśmiechu.
- Odezwał się duży! … -  i kopnęłam go w łydkę jednocześnie chlapiąc nas wodą. Roześmiałam się głośno uciekając przed chłopakiem. Nie, nie będę próbować go poderwać, jest moim przyjacielem tyle lat że jest to wystarczające dla mnie. Wzięłam szybki oddech i schowałam głowę pod wodą rzucając bąblogłowego.  Dno było magiczne, ryby te wszystkie skały po prostu coś niesamowitego. Po chwili usłyszałam plusk , przez chwilę myślałam że to Blaise jednak on nadal unosił się na wodzie, spojrzałam na przyjaciółkę i od razu się uśmiechnęłam. Nawet lepiej że Lady próbowała wejść do wody, leżeć plackiem nie lubię tak od razu… mnie zawsze ciągnęło do wody ale jednocześnie też do słońca. Po jakiś 30 minutach wróciłam na koc wycierając się ręcznikiem i kładząc się obok Draco który jak zwykle starał się opalić – niestety ciężko będzie choć lekko się opalić, nasza skóra była prawie odporna na słońce w takiej postaci , tak było w UK nie wiem jak tu. Młody Malfoy wyczuwając moją obecność spojrzał na mnie.
- Co takiego stało się po bitwie… że nie pamiętam kompletnie co się stało ?
- Nie wiem, zastanawiałam się wtedy czy uciekać czy zostać.. daj spokój czy mogłoby to coś być ważnego?
- Myślę.. .że to coś dotyczyło Hermiony… jednak nie  wiem co.
- Ja też nie wiem braciszku, ale cokolwiek to jest … ja wam w tym nie pomogę. Jesteśmy teraz całą czwórką na tych już świetnie zapowiadających się wakacjach i mam nadzieję że również tak się zakończą.  Nie spieprz tego! – Pogroziłam mu palcem i pozwoliłam aby słońce oplotło mnie swoimi promieniami. Zaczęłam tym swoją tzw. „Słoneczną kąpiel”.
< Hermiona>                      
- Idę się przejść – powiedziałam do reszty, która aktualnie wylegiwała się na kocach.
- Może pójdę z Tobą?? – zapytała wyraźnie zmartwiona Evil. Mam wrażenie, że oni boją się puszczać mnie gdziekolwiek samą. Wiem, jestem nieodpowiedzialna i roztargniona, ale nie znaczy to że nie poradzę sobie na spacerze!!
- Dzięki, ale chciałabym pójść sama… muszę przemyśleć pewne sprawy. – mówiąc to zaczęłam iść plażą w stronę zachodzącego słońca.
- Co jej się stało? – usłyszałam jeszcze zmartwiony głos Blaisa. Szłam brzegiem morza, delikatne fale pieściły mi stopy. Czułam na twarzy powiew morskiej bryzy. Było cudownie!! Lepszych wakacji nie mogłam sobie wymarzyć. Morze, piękny domek no i oczywiście przyjaciele! Nic nie zepsuje mi tego czasu. W końcu mogłam oderwać się od tego wszystkiego. Od szkoły, ocen, wymagającego dziadka, a przede wszystkim od nurtujących myśli co chcę robić w przyszłości. Wiem, że zawaliłam egzaminy!! Nie dawało mi to spokoju. No bo kim ja mogę zostać?? Płatnym mordercą?? Chyba tylko do tego się nadaję. Moje rozmyślania przerwał nagły ból, byłam zbyt zadumana i na kogoś wpadłam. Okazało się, że była to nasza kochana święta trójca
 z Hogwartu. No cudownie, jeszcze ich tu brakuje!!! Dostrzegłam, ze Rudzielec wpatruje się we mnie jakoś tak dziwnie. Jego szlamowata dziewczyna powędrowała za jego wzrokiem, który zatrzymał się na moim… znaczy Evil, bikini. Zdegustowana Granger walnęła chłopaka bo głowie.
- Co tu robisz?? – zapytał Potter bezpardonowo.
- Nie twój interes durniu. – odparłam oburzona i obróciłam się napięcie. Wtedy w mojej głowie pojawił się plan jak mogę jeszcze bardziej zdenerwować grupę wybrańca. Odwróciłam głowę odgarniając delikatnie włosy i puściłam Wesleyowi oczko. Odeszłam powoli, niczym modelka na wybiegu. Kontem oka udało mi się dostrzec rozanielony wzrok Rudego i purpurową ze wściekłości twarz Szlamy. W duchu pogratulowałam samej sobie udanej akcji.
- Pożałujesz tego Riddle!!! – usłyszałam za sobą wrzask dziewczyny. Na co ja tylko mocno się uśmiechnęłam. Byłam dumna z siebie, że nie potknęłam się o coś i nie zaliczyłam spektakularnej gleby. Do domku wróciłam wieczorem. Gdy przekroczyłam próg poczułam przyjemny zapach pizzy. Weszłam do kuchni i zobaczyłam moich przyjaciół łapczywie zajadających ów przysmak.
- Wreszcie jesteś!! Już miałem iść cię szukać. – rzucił Draco z pełną buzią.
- Och dziękuję za troskę. – taaak… ironia to jest to co lubię najbardziej.
- Gdzie byłaś tak długo? –załagodził sytuację Blaise.
- Zabawne, że pytasz. Miałam bliskie spotkanie z naszymi starymi przyjaciółmi. – z uśmiechem opowiedziałam o tym na kogo wpadłam i jak to spotkanie wyglądało. Gdy wspomniała o mojej akcji Evil
i Diabeł wybuchnęli gromkim śmiechem, natomiast Smok jakoś dziwnie przygasł.
- Hermiona kocham Cię dziewczyno!! – wydukała Blondi między kolejnymi salwami śmiechu.
- Chciałbym widzieć minę Granger!! – zawtórował jej Zabini. Po skończonym posiłku postanowiliśmy wypróbować salę gier. Zaczęłam od rundki air hokeja z Evil. Nieźle się namęczyłam, ale w ostateczności wygrałam. Chłopcy grali w bilard, jednak to nie moja bajka, potrzeba zbyt dużo skupienia. Tak więc, razem
 z blondwłosą właśnie rozwalałyśmy jakieś ząbiaki na konsoli.
- Nie wiem jak wy, ale ja idę spać. – około czwartej nad ranem powiedziała Ev.
- Yhy – zgodziłam się niezdolna do wydania z siebie innego dźwięku. Wczłapałam się więc na górę, wzięłam szybki prysznic i odpłynęłam w krainę snu. W miejsce gdzie wszystko jest takie jak chcę i nikogo nie muszę udawać.
*_*_*
< Evil >
Obudziłam się i jęknęłam,  bałam się otworzyć oczy bo już widziałam przed sobą dormitorium i Draco który spróbuje jakąś siłą nieczystą nas obudzić, o nie ! Nie dam się,  nie tym razem braciszku! Jednak po chwili sobie przypomniałam że są wakacje, a my mieszkamy w tej chwili w cudownym domku gdzie nikt nam nie przeszkadza – prócz nas samych. Olać Pottera i jego przyjaciół, mam troje lepszych i bardziej oddanych. Otworzyłam delikatnie oczy, tak a jednak byliśmy w Chorwacji, spoglądając na zegarek ujrzałam 11, dość późno jednak chłopaki pewnie siedzieli do 5-6. Ja z Hermioną padłyśmy już o 4, chociaż jak na mnie i prawie bezsenny dzień – rekord. Po dwóch minutach postanowiłam się zwleknąć z łóżka i pójść się umyć, chłodny prysznic na początek dnia, nie mogłam lepiej go zacząć. Na upartego mogłabym iść do morza, jednak słona woda też jest szkodliwa bo bardzo wysusza. Lady nadal spała więc po cichu się ubrałam w krótkie jeansowe spodenki i białą bluzkę wiązaną na szyi. Zanim udało mi się chodź posmarować usta, mój brzuch postanowił się odezwać i wzywał śniadanie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz