<Hermiona>
Obudziło mnie
dość natarczywe słońce. Potrzebowałam paru minut by ogarnąć gdzie jestem i co
się wczoraj działo. Głowa bolała mnie niemiłosiernie, jednak pamiętałam cały
wczorajszy wieczór.
- Draco… -
szepnęłam chłopakowi do ucha. – Wstawaj. Trzeba iść na śniadanie. – otworzył
delikatnie oczy i spojrzał na mnie z uśmiechem.
- Że tak
powiem, nie mam motywacji by wstawać. – znów ujrzałam jego białe zęby w
uśmiechu. Wzięłam poduszkę i trzasnęłam go po łbie. Chyba liczył na nieco inną
motywację, bo zrobił zdziwioną minę i oddał uderzenie. Ja śmiejąc się głośno
znów zaatakowałam. W taki właśnie sposób rozpoczęła się wielka bitwa na
poduszki. W końcu spadliśmy z łóżka lądując na miękkim dywanie. Dalej się
śmiejąc dałam chłopakowi buziaka i czym prędzej czmychnęłam do łazienki.
Szybciutko się ubrałam i uczesałam. Złapałam trampka, bo drugiego nie mogłam
znaleźć i wyszłam z pokoju.
- Już się
obudziłeś?? Szybko Draco, Evil i Blaise już czekają!! – powiedziałam, widząc że
Smok dalej leży w pieleszach.
- No ale ja
nie chcę wstawać!! – przeciągnął się jak mały słodki kotek. – No chyba że…
- Że wyleję
Ci kubeł zimnej wody na głowę?? – dokończyłam za chłopaka. Widział chyba, że
moja cierpliwość powoli się kończy, więc wstał i powlókł się do łazienki. Nie
czekając na niego zeszłam na śniadanie.
- No cześć
kochani!! – wparowałam do kuchni z uśmiechem na ustach i dałam każdemu buziaka
w policzek. W locie chwyciłam tosta, posmarowałam go dżemem i zaczęłam wsuwać.
- A gdzie
Draco?? – zapytała Ev.
- Zaraz
powinien zejść. – jakby na potwierdzenie moich słów w drzwiach pojawił się
blondyn. Widać było, że jest nie w sosie.
- Ty, a coś
taki wkurzony?? – zagadnął Zabini.
- Po prostu
się nie wyspałem. – zajął miejsce obok mnie i również zaczął konsumpcje.
- Ludzie,
idziemy dzisiaj poszukać jakiegoś mieszkania. – jak zwykle konkretna Evil.
Dobrze, że ją mamy bo takie trzy oszołomy ja my nie zaszły by zbyt daleko. Po
skończonym śniadaniu teleportowaliśmy się pod biura nieruchomości.
- Dzień
dobry. – przywitała nas kobieta na oko około czterdziestki.
- Dzień
dobry, chcieliśmy sprawdzić oferty mieszkaniowe. – zaczęła Evil. Dopiero w
takich chwilach doceniam jej obecność.
- A co
państwa interesuje?? Zapraszam do mojego stolika. – ręką pokazała miejsce do
którego mieliśmy się udać.
- Otóż,
chcielibyśmy kupić mieszkanie. Niedaleko Londynu bądź w mieście. Powinien być
nowoczesny i słoneczny. Z czterema sypialniami i dwoma łazienkami. – zaczęła
wyliczać. – Cena nie gra roli. – dodała widząc minę sprzedawczyni.
- Dobrze, już
pokazuję parę propozycji. – podała nam jakiś katalog. Przewracaliśmy po kolei
kartki, aż wreszcie znaleźliśmy coś co nas usatysfakcjonowało. I co
najważniejsze, wprowadzić można się od zaraz.
- Wybraliście
już państwo?? – zapytała kobieta.
- Owszem,
interesuje nas to mieszkanie. – Ev pokazała zdjęcie w katalogu.
- Dobrze, w
takim razie zaraz tam się udamy. – uśmiechnęła się do nas. Po około piętnastu
minutach jazdy dotarliśmy pod wielki nowoczesny wieżowiec. Gdy weszliśmy do
środka zaparło nam dech. Salon był w nieregularnym kształcie z jedną
przeszkloną ścianą, roztaczał się z niej piękny widok na Londyn. Kuchnia była w
tym samym pomieszczeniu, tylko o stopień niżej. Będąc pod wielkim urokiem
mieszkania pobiegłam do jednej z czterech sypialni. Była fioletowa z limonowymi
wstawkami.
- Jakby coś
to będzie mój pokój!! – zakrzyknęłam do reszty. Evil wybrała pokój w kolorze
błękitu, Blaise zielony a Draco został ten pomarańczowy. Jednak postanowiliśmy,
że będzie mieszkał wraz ze mną w fioletowym. Poszliśmy zobaczyć jeszcze
łazienki. Razem z Ev zajęłyśmy tą większą co niezbyt zdziwiło chłopaków.
Kobieta z biura przypatrywała nam się z uśmiechem.
- Bierzemy to
mieszkanie!! – Krzyknęłam w jej stronę. Kiedy podała cenę zrobiliśmy zrzutę i
wręczyliśmy jej stos banknotów. Zrobiła wielkie oczy, w końcu było to mnóstwo
kasy.
- Czy musimy
coś podpisać?? – Dopytywała Evil.
- Tak już
wszystko mówię. – kiedy zakończyliśmy wszystkie formalności i pożegnaliśmy
panią z biura i rzuciliśmy się na fotele
w salonie. Na szczęście mieszkanie było już umeblowane, więc tylko za pomocą
czarów przywołaliśmy nasze rzeczy.
- Ejj, ludzie
a może powinniśmy znaleźć jakiegoś współlokatora?? W końcu mamy dodatkowy pokój.
– rzuciłam od niechcenia.
<Evil>
Mieszkanie
było cudowne, świetne po prostu idealne! Zakochałam się w nim od razu i choć
bałam się umeblowania które było już gotowe, przypuszczałam czegoś
beznadziejnego – nie, poprzedni właściciele przeszli samych siebie, jakby
czytali w moich snach. Zajęłam średni pokój o niebieskich ścianach, bliżej mu
było do błękitnego ale i tak mi się podobał, od razu czułam się jak w domu.
Jednak rozpakuję się nieco później, mam tego bardzo dużo – na szczęście nowa
szafa pomieści nie tylko to co mam ale i więcej rzeczy.
Hermiona
wpadła na pomysł o lokatorze, zawsze byłoby taniej o utrzymanie i być może
raźniej. Niestety chłopakom będzie
odbijać i nam też. Więc urządziliśmy casting! Ja i Blaise zajęliśmy się
ogłoszeniem, Draco i Hermiona przygotowaniem pytań które zadamy ludziom.
Oczywiście po długiej kłótni i wymiany zdań doszliśmy do wniosku że przyjmiemy
nawet mugola. Po kilku dniach pod naszymi drzwiami pojawiło się mnóstwo ludzi,
normalnie jak mam talent! Nie mogłam wejść do domu z zakupami, darli się na
mnie że się wpycham. Po kilku minutach w końcu weszłam do domu i zaczęłam się
śmiać. To co działo się w domu rozbawiło mnie do łez. Hermiona, Draco i Blaise-
z miną zbitego psa siedzieli przy długim stole, mieli przyciski a do stołu były
przyłożone 4 krzyżyki – ten ostatni pewnie dla mnie.
- Evil!
Siadaj! Rozpoczynamy program Masz Mieszkanie! – Spojrzałam na nią dziwnie,
jednak po chwili weszła pierwsza kandydatka. Od razu spojrzała z wielkim
uśmiechem na Draco, Hermiona wcisnęła przycisk i usłyszeliśmy ee – jak w tych
teleturniejach na złą odpowiedź. Po
kilku naszych pytaniach ja i Blaise również wcisnęliśmy krzyżyk. Tak przewijało
się wielu kandydatów : mugoli i czarodziei. Każdy chłopak który spojrzał na
mnie lub Hermi wymownie trafiał za drzwi zanim zdążył powiedzieć dzień
dobry. W zemście robiliśmy również tak
dziewczynom – co nas zdziwiło najwięcej było lasek typu platinum nobilum. Mieliśmy dość już koło 21, wszystkich
wyganialiśmy prawie z kwitkiem. Nikt nie był na tyle przyzwoity, mądry ale za
razem postrzelony na tyle abyśmy mogli się dogadać. Postanowiliśmy spróbować
jeszcze jutro – zjedliśmy kolację i spędziliśmy już drugą noc w tym cudownym
mieszkanku. Pierwsza nieco przerażała ze wzgląd na to wielkie okno, które
wiecznie było moim marzeniem. Cieszyłam się też z tego że mam wszystkie
najważniejsze osoby w moim życiu praktycznie obok. Do Hermi i Draco mam
łazienkę, do Blaisa przez korytarz, było wprost cudnie. Zasnęłam z wielkim
uśmiechem na ustach.
Poranek był
słoneczny, zauważyłam że w Londynie częściej świeci słońce niż w Spinners End
albo Wiltshire. Na pewno było to dużym plusem, uwielbiałam gdy było jasno.
Śniadanie robiłam ja, ponieważ wstałam zbyt wcześnie i po prostu się nudziłam.
Dzięki dużej i mocniej kawie rozbudziłam się i byłam gotowa do pracy. Używając
zaklęć pozbyłam się rekwizytów „Mam Mieszkanie by Malfoy, Riddle &
Zabini”. Dzisiaj na szczęście zostały
tylko trzy osoby, obiecaliśmy im że jutro z nimi porozmawiamy na spokojnie bo
nie mamy już siły. Na szczęście zrozumiały. W ciągu kolejnej godziny domownicy
powoli się budzili, ostatnia przyszła Hermiona która nieco obraziła się na
wiadomość że zabrałam i wyrzuciłam te wszystkie karteczki i krzyżyki. Koło 11 przyszła Amanda bardzo przyjazna
mugolka, niestety jak zobaczyła pokoje stwierdziła że to nie jest „jej styl” i
wyszła, następna w kolejce była Angela łudząco przypominająca Daphne, Blaise
był na nie jednak ja i reszta na tak. Wydawała się całkiem w porządku, jednak
czekał na nas jeszcze jeden prawdopodobny współlokator. Dobrze po obiedzie, mimo
że było to spaghetti obyło się bez wojen na sos i makaron, przyszedł chłopak.
Wyglądał schludnie, od razu był gotowy oddać 1/5 za zakupienie mieszkania, był
czarodziejem co od razu sprawiło radość nam wszystkim. Więcej swobody i radochy
przy sprzątaniu, gotowaniu i robieniu tak naprawdę wszystkiego. Przypadł nam do
gustu.
- Hym, a jak
ty w ogóle się nazywasz? – zapytał Draco, zanim zaczęliśmy dyskutować o
warunkach panujących w naszym kochanym mieszkanku.
- Matt Wood,
być może znacie mojego brata Olivera jednak ja chodziłem do Boaboutoux, w domu
coś w połączeniu Ravenclaw i Slytherin. Moja krew jest czysta, chodź jestem..
no.. wilkołakiem. Posiadam jednak eliksir dzięki któremu przemiana nie jest
bolesna oraz pamiętam wszysko – wiem kim jestem więc was nie skrzywdzę. Bardzo
zależy mi na tym mieszkaniu, długo szukałem czegoś odpowiedniego.
- Spokojnie,
spokojnie…. będziemy mieli dużo czasu do rozmów. – Uśmiechnęłam się radośnie do
chłopaka aby przestał się martwić. – Witaj w naszym domu Matthew.
- Mutt,
lepiej zobacz swój pokój! Miałem ja w nim mieszkać jednak mam moją piękną
Riddlównę. – pocałował czule Lady. Przekręciłam oczami ze względu na to jak
przekręcił imię chłopaka.
- Nie
przejmuj się moim bratem, ma sierść zamiast mózgu. Idź śmiało po swoje rzeczy,
a ja zajmę się dorobieniem kluczy , w końcu Ci się przydadzą.
- Dzięki
wielkie za przyjęcie mnie! Naprawdę się cieszę że się zgodziliście! – Po chwili
go nie było, ja opadłam zmęczona na sofę po czym usiadł obok mnie Blaise.
- Coś mi
tutaj śmierdzi, gdyby ten koleś był nie halo do Ciebie, Draco robi za złą glinę
a ja zazdrosnego chłopaka, oczywiście na niby. – Spojrzał na mnie, to było
słodkie – martwił się o mnie.
- Daj spokój
diabeł, nie będzie tak źle… lepiej rozlej ognistą bo kupiłam. Musimy uczcić
lokatora! – Odepchnęłam go od siebie śmiejąc się cicho. Jak ja bym chciała żeby
choć na niby ze mną był, nie wróć! Sama ustalałam ze sobą że wystarczy mi
przyjaźń i tego chcę się trzymać. Po kolejnej godzinie wszedł Matt z walizką.
Trochę posmutniał widząc że butelka po ognistej jest pusta jednak ja sięgnęłam
po drugą i od razu się rozpromienił.
- A już
myślałem że imprezujecie beze mnie! – Westchnął wysyłając swoje rzeczy do
pokoju.
- Nie no coś
ty, myśmy jak na razie tylko zaczęli… mamy jeszcze jedną, takie imprezy robimy
dość rzadko – jak na tradycje Ślizgonów. – roześmiała się Lady a po chwili i
my. Zapowiadał się naprawdę fajny
wieczór, graliśmy nawet w eksplodującego durnia. Butelka tym razem nas ominęła,
nie miałam zamiaru opowiadać swoich sekretów Mattowi, moim przyjaciołom ufam bo
znam ich od dziecka – a tego kolesia widzę pierwszy raz w życiu. Draco dość
niewinnie i niby przypadkiem przekręcał jego imię. Było to naprawdę wredne, za
co Hermiona biła go kartami bo głowie. Gdy nalewałam sobie wody chłopak
podszedł do mnie aby zapytać co skłoniło mnie do przyjęcia go, oznajmiłam mu
jedynie że był najlepszy. Więcej nie musiałam, przecież i tak niczego więcej
nie było. Lekko rozczarowany odszedł do mnie życząc dobrej nocy. Co ten głupek
myślał? Że pierwszej nocy wskoczę mu do łóżka zaczynając od striptizu?! O nie!
Tym bardziej że Draco prędzej by go zabił niż ja. Jednak dam mu jeszcze szansę,
spojrzy na mnie chodź raz w dość dwuznaczny sposób a go wyrzucę przez okno.
Chociaż i tak jesteśmy pijani, najbardziej on zresztą więc mógł tak pomyśleć,
że po prostu mi się spodobał. O nie, nie! Dobra, idę spać. Umyłam się zaraz po Hermionie, podobno
Draconowi zrobiło się nie dobrze i siedzi przyklejony do deski klozetowej,
dziewczyna panikowała jednak kazałam jej iść spać. Sama weszłam do łazienki i
przycupnęłam przy nim.
- Co jest
braciszku ?
- Nic,
zatrułem się albo za dużo alkoholu. Nie martw się o mnie maleńka, już lepiej.
Umyję zęby i pójdę spać. – Pocałował mnie w policzek i poszedł do fioletowo
limonowego pokoju. Przez ten czas ja znów przesiedziałam chwilę siedząc na
kafelkach. Nie pamiętam jak znalazłam się w pokoju i zasnęłam – byłam zbyt
zmęczona by o tym pomyśleć. Jutro zapowiada się ciężki dzień, trzeba iść na
zakupy kupić coś do jedzenia, mam też zamiar zajrzeć na pokątną – oraz trzeba
zerwać każdą reklamę o naszym castingu. Czy tylko ja z naszej czwórki / piątki
myślę o pracy? Chyba tak, ale nie będę zwracać uwagi. Po prostu nudzi mnie
wiecznie siedzenie w domu nawet przy moich przyjaciołach. Zawsze będę mieć
zajęcie , dodatkowym plusem pół dnia z głowy i dostaję za to kasę. Gdy
rozmawiałam dzisiaj z Blaisem też się zastanawiał czy nie odwiedzić
ministerstwa jednak za bardzo się boi. Muszę coś wymyśleć, nie chcę żeby
przestał wierzyć w siebie. To taka głupota!
<Hermiona>
Przebudziłam
się delikatnie, gdy obok poczułam znajomy zapach. To Draco właśnie wszedł do
łóżka.
- Nie śpisz
kochanie?? – zdziwił się.
- Właśnie się
obudziłam, a jak Ty się czujesz?? – zapytałam mocno zaniepokojona.
- Już w
porządku, nie martw się o mnie. – mówiąc to pocałował mnie w nos.
- A jak Ci
się widzi nowy lokator?? – zmieniłam temat. – Bo moim zdaniem jest naprawdę
fajny. Mądry, atrakcyjny i zabawny.
- Moim
zdaniem coś z nim nie tak. Niech znowu na Ciebie spojrzy to mu gały wydłubie.
- Nie
przesadzaj. Jesteś przewrażliwiony. Wiesz, że mi na tobie zależy i nie
zrobiłabym nic głupiego. – powiedziałam pojednawczo.
- Wiem,
wierzę Ci! Tylko wkurza mnie, że ktoś inny patrzy w dwuznaczny sposób na moją
dziewczynę. – dodał nieco pochmurnym tonem.
- Draco!! No
błagam Cię, naprawdę robisz się zaborczy. Wrzuć trochę na luz!! Nie będę
siedzieć ciągle pod spódnicą. Wiem, że mnie kochasz ale nie znaczy to, że nie
mogę rozmawiać z innymi facetami!! Co mam zrobić żebyś zrozumiał, że twojej
pozycji w moim życiu nie zagrozi jakiś Matt czy inny taki!! – naprawdę się
wkurzyłam, chłopak chyba to wyczuł.
- Przepraszam
Lady. Wiem jestem przewrażliwiony, ale to chyba nic złego. Jak ma się taką
dziewczynę to chce się ją jak najdłużej zatrzymać. – uśmiechnął się
przepraszająco. Nie wiem dlaczego, ale po prostu nie umiem się na niego
gniewać.
- Dobra, już
dobra. Ale to ma mi się więcej nie powtórzyć. – pogroziłam mu żartobliwie
palcem. – Chodźmy już spać, bo rano nasza kolej na robienie śniadania. –
zamknęłam oczy starając się zasnąć, jednak wciąż czułam na sobie wzrok Malfoya.
Otworzyłam powoli jedno oko. Uśmiechał się.
- Jesteś
piękna. – szepnął i mnie pocałował a ze mnie wyparował cały gniew odnośnie
poprzednich jego słów. Zasnęłam wtulona w chłopaka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz