29 grudnia 2012

| 17 | - Twoje dziewczyny?! Jestem Starszy! One są moje!

<Hermiona>
Wczorajszy dzień był zdecydowanie niesamowity. Dziadek wrócił!! Na dodatek wieczór minął bardzo przyjemnie. Wstałam w świetnym humorze i nic mi go dziś nie zepsuje. Zaraz... No nie!! Dzisiaj mam badania!! Przed rozpoczęciem sezonu musiałam pokazać aktualne wyniki. Szybko sie zebrałam, umyłam i uczesałam.
- Hermiona  ty jeszcze nie na badaniach?? - zapytał Matt.
- uhhh... Zaspałam, zaraz tam lecę. Wrócę po południu. No obiad zdążę. - rzuciłam przez ramie i teleportowałam sie pod św. Munga. Weszłam do poczekalni i z braku zajęć zaczęłam czytać jakieś pisemko o wychowaniu dzieci. Czekałam naprawdę długo, gdy w końcu z drzwi wychyliła sie pielęgniarka.
- panno Riddle, zapraszam. - powiedziała z uśmiechem. Znudzona cala sytuacja powlokłam sie z kobieta do gabinetu.
- witam, z czym pani do mnie przychodzi?? - zapytal lekarz. Byl to mlody, przystojny mezczyzna.
- musze zrobic badania konyrolne, wymogi do pracy. - wzruszylam ramionami.
- dobrze, no to zaczynajmy. - usmiechnal sie podchodzac do mnie. Latal wokolo z iglami, strzykawkami i innymi nieznanymi mi przyrzadami.
- na razie to wszystko. Prosze zaczekac na zewnatrz, musze dostac wyniki, by potwierdzic jedna rzecz... - powiedzial nieco spiety. Bylam bardzo ciekawa o co chodzi, zdawalam sobie jednak sprawe, ze bez wynikow nic mi nie powie. Wyszlam wiec z gabinetu i usiadlam na wczesniej zajmowanym miejscu. Wrocilam do lektory pisemka. Po jakis 25 min zawolano mnie do gabinetu.
- to jak, sa juz wyniki?? - zapytalam usmiechnieta.
- tak mam je tutaj. Prosze usiasc. - wzsazal krzeslo po drugiej stronie biurka. - tak jak wczesniej przypuszczalem, jest pani w ciazy... - zasmialam sie, widzac jego mine uswiadomilam sobie jednak ze to wcale nie jest glupi zart.
- ale... Jak to w ciazy?? - szepnelam zdezorientowana.
- wiem, ze moze to byc dla pani szok. Postaram sie pomóc w miarę możliwości. Proszę przychodzic do nas co miesiac na kontrole, w tak mlodym wieku trzeba konyrolowac ciaze, by zminimalizowac ryzyko.- popartzylam na niego przerazona. - prosze to przeczytc. Znajdzie tu pani przydatne informacje o zachowaniu podczas ciazy. - podsunal mi pod reke jakies gazetki i ksiazki. - do 3-4 miesiaca, jesli bedzie pani w stanie, moze pani chodzic na treningi. Proponuje rowniez zapisac sie, najlepiej z partnerem do szkoly rodzenia... - jakim partnerem?? Jakiej szkloly?? Mialam dosc. Wzielam pisma i wybieglam z gabinetu. Nie wiedzialam dokad pojsc. Skierowalam swoje kroki do parku. Usiadlam przy stawie i rzucalam kamieniami macic tafle wody. Wokol mnie biegalo mnustwo malych dziec. Na lawce usiadla kobieta w zawansowanej ciazy, obok przysiadl rozpromieniony mezczyzna i poglaskal partnerke po brzuchu. Nie mialam sily na to patrzec, zaczelam plakac. Nie wiedzialam co ze soba zrobic, wiedzialam ze nie moge wrocic do domu. Poszlam wiec do ulubionej lodziarni. Nie moglam pic, wiec chociaz zjem wielka porcje lodow. Tulalam sie po miescie do pozna. W koncu zrobilo sie zimno i postanowilam wrocic.
- hermiona, co sie stalo?? - zapytal matt patrzac na mnie przerazony. Musialam wygladac nieciekawie w koncu caly dzien plakalam.
- prosze dajcie mi dzis spokuj. Szybko poszlam do pokoju i wlaczylam muzyke. Po jakims czasie do moich uszy dobieglo ciche pukanie.
- hermiona to ja. Moge wejsc?? - usluszalam glos evil. Nie odpowiadalam, po chwili jednak dziewczyna siedziala u mnie na luzku i przytulala mnie mocno.
- co jest kochanie?? Mnie mozesz powiedziec. - mowila uspokajajacym tonem. Powiem jej. Evil zrozumie, pomoze mi, bo sama sobie nie dam rady.
- ja... Ja jestem w ciazy...

Eveline.
Spojrzałam na nią w lekkim szoku, przytuliłam mocno do siebie głaszcząc po włosach. Czekałam aż się jeszcze trochę wypłacze, potrzebowała mnie i na pewno jej nie opuszczę. Nigdy, przysięgłam to jej wiele razy, i choć podczas bitwy o Hogwart prawie złamałam przysięgę, teraz nie zamierzam tego zrobić. W końcu to może być mój.. bratanek. Gdyby Hermiona spała z kimś innym, na pewno by powiedziała jej, sam fakt bez opisów. Ona nie pamiętała imprezy, nikt prócz niej i Blaisa. Jednak na chwilę zatrzymam tą wiadomość dla siebie.
- W Ciąży ? Hermiona… kochanie ty moje, nie martw się, damy radę… dziecko to nie koniec świata, będzie dobrze , zobaczysz… - głaskałam ją po głowie i policzku. Przytulałam do siebie mocno, kołysząc się z nią.
- Aale Evil, ja nawet… nie pamiętam żebym z kimś spała… nie wiem kto jest ojcem dziecka, cały świat mi się zawala. Jak ja pomogę dziadkowi? Z dzieckiem na rękach? Przecież ja będę beznadziejną matką!
- Ciiii…. kochanie. Masz mnie, chłopaki mają rozum i też pomogą.. nie zostawimy Cię samą…
- Chłopaki? Uciekną Ev.. co gorsza, wyobrażam już to sobie, podchodzi do mnie maluch i pyta się :”Mamo, a ja mam tatę? Bo inne dzieci mają” a ja nie iem co odpowiedzieć. Evil! Ja nigdy bym się nieprzespana z byle kim! Ja nie pamiętam tamtej nocy! To musiało być na imprezie … - zamknęłam jej usta ręką, głaszcząc po głowie drugą. Jęknełam cicho spoglądając na jej zapłakane oczy. Nie chciałam żeby cierpiała, ale czy była gotowa na tą wiadomość? Trudno, innego wyjścia nie mam.
- Hermiona.. wiem kim jest ojciec dziecka, tylko nie wiem jak zareagujesz na tą wiadomość.
- Wiesz?! Skąd?! Kim?! Evil! Ja muszę wiedzieć!
- Ojcem dziecka.. jest…. Draco. – przełknęłam głośno ślinę, bojac się najgorszego.
- Draco?! O nie nie nie ! – Poderwała się gwałtownie wymachując rękami we wszystkie możliwe strony. Rzuciłam Muffliato na pokój i czekałam aż się uspokoi. – DRACO?! Gdzie?! Kiedy?! Przecież! …. ale Draco?!
- Hermiona! Uspokój się! Na imprezie.. upiliście się, strasznie.. poszliście do jego sypialni i zrobiliście to… potem mi się chwalił pijany, ale miałam nikomu nie mówić, tobie muszę…
- Wiedziałam że na imprezie, stało się coś…. ale jak ja mogłam… kochałam się z Draco…. – uspokojona, nieco, usiadła na brzegu łóżka patrząc prosto w ścianę. Oddychała szybko, starając się znów nie wybuchnąć. Kręciła szybko głową i schowała twarz w dłoniach. Położyłam swoją dłoń na jej ramieniu, spojrzała na mnie jednak znów po chwili schowała głowę .
- Musimy mu powiedziec, wiem że to nie jest mądry pomysł.. ale musi wiedzieć.
- Nie, nie nie, nie, nie, nie, nie, nie… Evil, nie możemy mu powiedzieć.. nie pamięta tego tak? I niech tak zostanie.
- To co powiemy? Tym bardziej że z Mattem nie spałaś, nie możemy ukrywać przez 9 miesięcy twojego brzucha eliksirem, potem powiemy że co? Adoptowaliśmy dziecko?
- Tak! To doskonały pomysł! Wręcz idealny!
- Hermiona, ty chyba sama siebie nie słyszysz. – pokręciłam głową.
- Wiem, ale… Ja będę beznadziejną matką, no spójrz na mnie! Sama nie miałam rodziców! – jęknęła chowając we mnie swoją twarz.
- Wiem kochanie, ale miałaś nas… Tom’a, Bellę, moich rodziców. – zrobiłam krótką pauzę. – Tylko nawet nie myśl o usunięciu. Pomyśl, to… to jest znak abyście w końcu wrócili do siebie!
- Nie Evil, nigdy bym nie usunęła.. nawet jakby to było dziecko Weasleya. – po chwili jednak wybuchnęłyśmy śmiechem. – Nie no, żartowałam.. pomyśl sobie co to by było! Ja i Weasley! Haha!
- Dobra, Lady, teraz na poważnie…. musimy mu powiedzieć i tyle!
- Aleeee….
- Cicho! Musimy… On musi wiedzieć że zostanie ojcem. Ja mu tego nie powiem, ty musisz, ale trzeba wymyślić jak.
- Mam pomysł! Upijemy go ! Powiemy! I zwalimy na kaca! I tadaaaam ! – Pomachała radośnie ręką i zaczęła się kłaniać. Pokręciłam znacząco głową.
- Nie! Musimy mu powiedzieć… normalnie! Po prostu podejdziesz i mu powiesz. -
- Niby co? : Cześć Draco! Będziesz ojcem! Zmienisz pierwszą pieluche?
- Nie, aż tak to nie. Jeju, zauważyłaś jak dużo w naszej rozmowie było „Nie” i „Wiem”?
- Evil, zmieniasz temat, to ja powinnam to robić! Już wiem! Po prostu… znajdę odpowiednią chwilę. Teraz nie, za bardzo się boję… sama nie wiem czy sobie z tym poradzę. Może na moich urodzinach co? Będzie luźniejsza atmosfera,  nie będzie mógł zrobić afery…  a po imprezie, powiemy dziadkowi.. on to chyba lepiej przeżyje…
- Nie wiem co o tym myśleć.. ale innego planu nie mamy.
- DZIeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeewczyyyyny! – Rozległ się hałas i do pokoju wpadł nikt kto inny jak mój kochany braciszek.
- Malfoy! Kto Cię uczył Pukania do drzwi?! – wybuchnęłam, a jeśli coś słyszał?
- Blondie, cicho tam… - skarcił mnie jak psa a ja zmierzyłam go wzrokiem. Przyniósł dwa wielkie puchary z lodami i podał każdej z nas. – Specjalne zamówienie dla dwóch smutnych pań od Doktora Księżycowej Diabelnej Fretki. Nazwę wymyślał Blaise, więc do niego pretensje.
- Wcale że nie! To ty! Zawsze takie rzeczy to ty! – wszedł wzburzony nieco Blaise i pocałował każdą z nas w policzek i czółko. – Moje dziewczyny zasuwają, nie zwracają uwagi na głupią nazwę którą wymyślił nikt kto inny jak Draco.
- Twoje dziewczyny?! Jestem Starszy! One są moje! – Wzburzył sie tym razem smok i nastawił klatę. Wybuchnęłam z Lady histerycznym śmiechem. Chłopaki nadal się kłócili na niby, w między czasie do pokoju wśliznął się Matt i przytulił delikatnie Hermionę. Ta niechętnie została przy nim, choć widziałam że miła ochotę go odepchnąć. Westchnęłam, co to był za dzień.

<Hermiona>
Dni mijały powoli a ja zaczęłam popadać w dziwny letarg. Chodziłam smutna, nie mogłam znaleźć sobie miejsca. Chłopaki ciągle pytali co mi jest, ja natomiast zbywałam ich jaką wymówką. Wiedziałam, że dalej tak nie pociągnę. Szczerze przyznam, miałam nawet myśli samobójcze. Była jednak przy mnie Evil i skutecznie odganiała tego typu pomysły. Był ranek, Matt poszedł po zakupy, Draco z Ev też gdzieś wsiąknęli. Usiadłam spokojnie na kanapie i włączyłam telewizor. Przerzucałam bezmyślnie kanały. Moja ręka mimowolnie powędrowała w stronę brzucha. Pogładziłam go delikatnie, rozmyślając nad przyszłością. Ostatnio coraz częściej mam taką potrzebę. Czuję w sobie inne życie, wiem że mały fasolek za niedługo stanie się człowiekiem.
- Lady, co jest?? – z rozmyślań wyrwał mnie głos Diabła. – od jakiegoś czasu jesteś jakaś nieswoja. Naprawdę, mnie możesz powiedzieć. Jestem twoim przyjacielem. – mówiąc to przytulił mnie mocno. Poczułam, że nie mogę dłużej przed nim udawać. Blaise podobnie jak Ev zrozumie.
- bo… bo ja jestem w ciąży. – szepnęłam usilnie unikając jago wzroku. Kątem oka spostrzegłam jednak niedowierzanie na jego twarzy.
- ale jak w ciąży?? Z Mattem?? Błagam powiedz, że nie z nim. – powiedział również bardzo cicho.
- nie nie z mattem. Ojcem jest Draco. – mówiąc to rozpłakałam się na dobre. Diabeł cały czas mnie przytulał i mówił, że wszystko będzie dobrze. W końcu jednak musiał zadać to pytanie.
- Hermi, kiedy zamierzasz mu powiedzieć?? Bo musisz o zrobić.
- Wiem, wiem… planuje oznajmić mu to po moich urodzinach.
- dobrze. Kochanie, pamiętaj że masz w nas wsparcie. Cokolwiek by się nie działo możesz na nas liczyć.  


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz