Blaise.
Kompletnie nie wiedziałem co w tym domu dzieje,
najpierw Matt, pojawienie sie
jego, w końcu ta kłótnia, jęknąłem, nie chciałem aby byli pokłóceni, w
końcu razem z Eveline nie mamy wyjścia. Nie możemy być po żadnej stronie. W końcu to nasi najlepsi przyjaciele, nie ważne
jakie głupstwa popełnili. Jęknąłem znów, to śniadanie juz z góry wydawało sie
totalna porażką. Chociaż nie powiem, Hermiona idealnie udawała zadowolona z
siebie samej, wyglądała olśniewająco w
swoim stylu, wyglądała jak ona, jednak dużo lepiej. Musiałem zapytać Draco,
w końcu bez powodu nie wraca sie o tej godzinie. Jednak na nic mu to było, jeszcze bardziej
dobił serce Lady. Zmierzyłem go
wzrokiem, gdy Evil odeszła od stołu,
odwróciłem sie od niego.
- stary, przesadziłeś. Nie
musiałeś tego aż tak opowiadać przy dziewczynach
- nie? Przecież wyraźnie usłyszałem z jej ust : To koniec! Wszystko spierdoliłeś! No to zrobiłem to jeszcze bardziej. Nic mi po
tym, skoro i tak jej nie odzyskam.
- jesteś dupkiem, masz więcej w
jajach, niż w rozumie ...
- o dziękuje ci bardzo, nawet
ty przeciwko mnie przyjacielu , och, no
tak, skoro Evil to i ty.
- co?! Żartujesz sobie? ! Chciałem być za tobą, ale nie ma to
sensu. Co z tego że Evil pomaga
Hermionie ? Przynajmniej potrafi być dobra przyjaciółką, ty zamiast cos z tym zrobić, udajesz
cwanego. Nie taki Draco jest mi jak
brat.
Wiedziałem ze tym sie wkurzył, ale nie potrafiłem długo ukrywać to w
sobie, Evil i Hermiona wymknęły sie do
baru, ktoś musiał je pilnować, przynajmniej będę mógł cos zrobić bez Draco i
jego ego. Nie minęło dużo czasu zanim udało mi sie je znaleźć, obserwowałem uważnie. Kiedy wypiły juz całość wódki podszedł, nie rozpoznały go od razu.
- Eveline, Hermiona .... zbyt dużo
alkoholu. Chodźcie do domu, do naszego
mieszkania.
- ale tam jest niedobry dracooooo,
i zranił Hermi, niech zapłaci na
to. – wyjąkała Ev.
- Hermiona, proszę, może chociaż ty cos zrozumiesz - błagałem w myślach,
aby zgodziła sie wrócić
- oj Blaise, przecież tutaj
jest tak ... przyjemnie i zabawnie ... nie wiem co ty w nim widzisz kochana,
nie jest zbyt nudny? ...
- och, kochana ... bo jest zbyt
cudowny aby być prawdziwy. Och Blaise, wiesz że Cię kocham?
- Evil! Nie mów tak bo
przesadzasz, wracamy do domu ... - złapałem je za ramiona i użyłem teleportacji
zbiorowej. Ułożyłem je na łóżku Hermiony, lepiej niech śpią razem w jednym
pomieszczeniu, mimo ze dopiero co nadszedł
wieczór. Wszedłem do salonu, drzwi od sypialni Draco znów były otwarte, kolejny wieczór pił. Był sam, wiec mniej cierpień
dla brunetki obejrzałem jakiś beznadziejny serial w telewizji, jednak nie chciało
mi sie spać .Matt zdążył juz zająć swój kawałek, łóżka, jutro musze kupić mu jakiś
tapczan albo cokolwiek. Przez chwile zastanawiałem sie o słowach Eveline, czy mówiła poważnie? Ze mnie kocha? Nie, była pijana,
nie może mnie kochać, przecież jesteśmy
przyjaciółmi, najlepszymi przyjaciółmi. Owszem jest śliczna, mądra i wspaniała,
ale kochać? Nie to chyba jednak, z powodu wódki..
<Hermiona>
Obudziłam się z okropnym bólem
głowy. Dopiero gdy zobaczyłam śpiącą obok Evil przypomniałam sobie wczorajsze
popołudnie. Wszystkie emocje spowodowane słowami Dracona uderzyły we mnie ze
zdwojoną siłą. Do oczu napłynęły mi łzy jednak powstrzymałam je, obiecałam
sobie, że już nigdy nie będę przez niego płakać. Starając się nie budzić
blondynki wygramoliłam się z łóżka i wskoczyłam pod prysznic. Ubrałam się,
uczesałam i poszłam do kuchni na śniadanie.
- Cześć Hermi!! Już wstałaś?? –
zagadnął Diabeł.
- Evil zbyt głośno chrapie i nie
da się przy niej spać. – odparłam wystawiając mu język.
- Lady, jak się czujesz?? –
wyczułam troskę w jego głosie. Miło, że się o mnie martwi, jednak ile można??
Jak mam się niby czuć?? Fenomenalnie!! Powstrzymałam się jednak i rzuciłam
tylko:
- spoko.
- Ej, wiesz przecież, że mi
możesz powiedzieć, tak samo jak Evil. – podeszłam do chłopaka i mocno go
przytuliłam a po policzkach zaczęły mi płynąć łzy.
- strasznie, czuję się strasznie.
A najgorsze jest to, że on się tym w ogóle nie przejmuje!! Ja go kochałam,
naprawdę. Był jedyną osobą, którą obdarzyłam takim uczuciem i teraz już wiem,
że nie było warto… miłość to ściema dla słabych. Ja w nią już nie uwierzę. –
zaczęłam płakać jeszcze mocniej. Blais poprowadził mnie na kanapę, na której
usiedliśmy. Siedziałam z głową na jego torsie, on natomiast głaskał mnie po
głowie.
- spokojnie, wszystko się ułoży.
Nie martw się Lady. – mówił uspokajającym głosem. Byłam mu za to bardzo
wdzięczna, wraz z Evil to jedyny człowiek któremu ufam. Nagle drzwi do mojego
pokoju otworzyły się i wyszła z nich blondyna, na nasz widok zrobiła dziwną
minę i bez słowa poszła nalać sobie soku.
- Dzień dobry!! A ty jak się dziś
czujesz?? – przerwał ciszę Blaise.
- hmmm… trochę boli mnie głowa,
ale ogólnie nie jest źle,. – powiedziała z uśmiechem. Odkleiłam się od chłopaka
i podeszłam do Ev. Wspólnie przysadziłyśmy tosty z serem i położyłyśmy je na
stole w jadalni.
- cześć wszystkim!! – rzucił Matt
na powitanie.
- masz ochotę na tosty? –
zapytałam puszczając oczko chłopakowi, zobaczyłam właśnie, że Draco wchodzi do
kuchni. Nie tylko on może zabawiać się z innymi dziewczynami. Udowodnię mu, że
ja też potrafię!!!
- na tosty, zawsze!! –
odwzajemnił uśmiech. – prawie bym zapomniał. Wszyscy jesteśmy dziś wieczorem zaproszeni
na domówkę mojego kolegi. Alkohol, muzykę i jedzenie on ma zapewniać. To jak
kto się pisze??
- ja!! – krzyknęłam
- też się chętnie wybiorę.-
dodała Evil.
- ktoś was musi pilnować, więc
też idę. – mruknął Blaise – a ty Draco?? – dodał po chwili.
- na dziś nie mam żadnych planów,
wiec czemu by nie. – no pięknie, czy on musi iść?? A miałam ochotę się pobawić…
chociaż nie, on mi nie będzie psuł zabawy! Będę tańczyć, pić i bawić się jak
nigdy!!!
Evil.
Impreza u kumpla Matta zaczynała
się już za 3 godziny. Razem z Hermioną postanowiłyśmy się świetnie bawić, nie zważając
na jakiekolwiek umiary. Po co mielibyśmy to robić? Dla facetów? Litości, mój
brat okazał się totalnym dupkiem, a do tego zranił moją najlepszą przyjaciółkę.
Sama również byłam wolna, zakochana w
Blaisie ale on przecież o tym nie wiedział. Chyba zabiłabym się, mówiąc mu to
teraz, w końcu, za mało komfortu między nami. Jesteśmy przyjaciółmi i z tym mi
doskonale. Wróćmy jednak do teraźniejszości. Wyłam spod prysznica i dzięki
swoim mistrzowskim i magicznym zdolnością nawijałam wilgotne włosy na szybko
kręcące wałki. Przez ten czas suszyłam je, Hermiona tym razem wlazła pod
prysznic. Zdradziła mi swój chytry plan – pobawić się nieco Mattem, ale nie opuścić
flirtów z innymi. Ja też nie zamierzałam,
tym bardziej że Matt nie był taki całkiem zły – więc jakim prawem jego
przyjaciele mogliby być gorsi? Chyba w snach. Włosy gotowe, przynajmniej moje –
zabrałam się za Hermi. Jej prawie wietrznie roztrzepane włosy wygładziłam i
cudem utrzymywały się w takiej samej pozycji jak je zostawiłam. Dzięki sprytnej
lokówko-prostownico-suszarce najpierw
wyprostowałam jej włosy, a po chwili pofalowałam. Wyglądała cudownie już teraz,
a co dopiero po kolejnym odpicowaniu? Nikt nie wiedział o tym, prócz mnie że Lady
ma w swojej szafie 2 sukienki! Typowe w jej stylu ale na tyle eleganckie by
mogła gdzieś wyjść. W jednej z nich była na balu w Hogwarcie, ta druga była
idealna na imprezy więc wcisnęłam jej to ubranie w dłoń. Z cichutkim jękiem
zmierzyła mnie wzrokiem.
- Hermiona, musisz siew niej
pokazać… pan F musi pożałować. – wolałam nie wymawiać jego imienia, w kocu
wtedy znów pojawiał się ból w jej oczach. tak bardzo się o nią bałam. Mimo że
udawała ze jest okay. Wczorajszy dzień jednak wszystko poprawił. Zwłaszcza ta wielka butla wódki, która jakimś
sposobem trafiła do naszego organizmu.
- Masz racje, nie damy mu się… O
NIE ! – Poderwała się i bez większych dyskusji na ten temat założyła ją.
Wyglądała świetnie, nie musiałabym nic robić, jednak mimo wszystko choć lekki
makijaż by było jeszcze lepiej. Ta noc miała być jej, po części też moja, ale
to jej należała się bardziej. Ściągając
wałki , znów dzięki pomocy kilku zaklęć wybrałam prostą małą czarną z
cieniutkim beżowym paseczkiem, grafitowe rajstopy i czarne szpilki. Będzie
świetnie, o ile uda nam się wyrobić z makijażem w ciągu 20 minut i być pewnym że chłopaki nas już nie
zostawili. Oni mieli zdecydowanie łatwiej, czysta koszulka i spodnie.
Niebiesko-szafirowy smoky eses, usta przeciągnięte czekoladowym błyszczykiem i
byłam gotowa. Moja cera zawsze byłą idealna więc nie musiałam używać wszelkiego
rodzaju pudru i podkładów. Hermionie zaproponowałam podobny makijaż, jedynie
czarno-szary i oczywiście z wiśniowym błyszczykiem, bardziej do niej pasował –
akcentował jej mocny i ognisty temperamet o którym mało kto wiedział. Kiedy
gotowe wyszłyśmy z jej pokoju Blaise i Matt aż oniemieli z zachwytu. Opanowali
nas wzrokiem z wielkimi oczami.
- Wow, dziewczyny… wyglądacie….
nieziemsko! – Wyszeptał Matt, tylko na tyle było go stać. Chociaż wiedziałam że
bardziej nurtuje Hermionę. I dobrze, o to nam chodziło. Blaise podszedł do nas
i ucałował każdą w policzek.
- No , ale z was się laski
zrobiły… nie wyobrażam sobie żeby na imprezie mogły być jeszcze piękniejsze od
was.
- No nie wiem Blaise, zwłaszcza
że śmierdzą dziwkarstwem i pijaństwem oraz zdradą. – rzucił Draco nawet nie
spoglądając w naszą stronę. Opierał się o własne drzwi, nadal był lekko
podpity. Jęknęłam w duchu. W końcu spojrzał
na nas, mimo że zachował obojętną i kamienną twarz, widziałam że w duchu aż
kipi z zazdrości.
- No, może.. tylko Ciebie
siostrzyczko tak nie opiszę, ale Hermiona na litość boską… - nie dokończył, Lady aż zrobiła się
czerwona, dlatego się przestraszył.
- I co Malfoy? Skoro ty nie potrafisz
dojrzeć do tego i wyrazić fakt, że to twoja wina na nasze rozstanie to trudno.
Postanowiłam że nie będę po tobie płakać, bo znów się zrobiłeś cholernym
dupkiem który myśli że ma więcej rozumu, a ma więcej w spodniach. – Tym razem to Blondyn zrobił się czerwony-
chociaż tego nie było widać na jego bladej cerze. Brawo Kochana! Jestem z
Ciebie taka dumna!
- Możemy już iść? Nie zniosę już
więcej waszych droczeń, sprzeczek i kłótni. – zaproponował Blaise podając mi
ramie z wielkim jak banan uśmiechem. Z drugiej
strony chciał tak zrobić z Hermi, jednak ją już zaopiekował się Matt. Był nią
kompletnie zauroczony.
Impreza trwała i trwała, chociaż
minęły dopiero 3 godziny. Ja starałam się tańczyć z prawie każdym, jednak mało
który zasługiwał na drugi taniec. Większość z nich po prostu chciała wyrwać
dziewczynę, przespać się z nią tutaj i teraz a potem zostawić. Prosta zasada
trzech „P” : Poznaj, Pieprz, Porzuć. Dziwiłam się że takie dziewczyny w ogóle
istnieją, jednak niestety łatwo było zauważyć. Byli wszędzie, niektórzy nawet
nie wychodzili w ustronniejsze miejsce, robili to siedząc na sofie z grupą
innych ludzi. Gdy tańczyłam z jakimś wysokim szatynem zauważyłam że Hermiona
nie odstawia Matthewa na krok. Flirtowała z nim, śmiała się i szeptała mu coś
do ucha,. Pili nawet podobne drinki! Jęknęłam, to było takie słodkie, niestety
mój partner stwierdził że nie chodzi mi o tamtą parkę ale o niego. Już chciał
mnie brutalnie zabrać do łazienki gdy pojawił się przy mnie mój wybawca.
- Zatańczysz kochanie ? – Złapał moją
dłoń i przyciągnął do siebie. Z głośników zaczęła dobiegać wszystkim znana
piosenka Gothy i Kimbry. Uśmiechnełam się szeroko i przytuliłam głowę do torsu
Blaisa.
- Dzięki za ratunek, chociaż
trafiłeś akurat na wolnego… ale nie powiem żeby mi się to nie podobało, z Draco
byłoby bez sensu… a skoro się przyjaźnimy, to nie ma nic w tym złego, prawda?
- Oj Blondie… akurat to ja
zamówiłem ten utwór, prócz tego widziałem że jesteś zmęczona tymi wszystkimi
adoratorami, a nie chciałem żeby jakiś pajac wykorzystał do swoich celów Ciebie
i ten utwór. – Wyszeptał cicho, choć i tak wiedziałam że nikt prócz mnie tego
nie podsłuchuje.
- Daj spokój Blaise… jesteś też już trochę pijany, w końcu nie
chcę nic mówić ale ja też. Nie chcę wiedzieć do czego do zmierza…
- Ostatnio mówiłaś że mnie
kochasz, a teraz co? Już nie ? Myślałem że takich rzeczy nie mówi się od tak,
nawet podczas nietrzeźwości. – zatkał mnie. Przez chwilę zatopiłam się w jego
piwnych oczach zastanawiając się co z tym
mam zrobić. Nie mogę mu powiedzieć prawdy, nie chcę zniszczyć naszej
przyjaźni. No właśnie!
- No bo Cię kocham…. jesteś moim
najlepszym przyjacielem, jak mam Cię nie kochać? Tym bardziej że zawsze jesteś
z Hermioną przy mnie, nawet jak Smok zawiedzie.
- Ech, a już myślałem że może za
chwile wymkniemy się na jakieś małe Bara-bara czy coś. – Szturchnęłam go mocno,
jak na swoje siły jednak po chwili wybuchneliśmy śmiechem. Wiedziałam że
żartuje, jednak nadal nie odstąpiłam go na krok. Spojrzałam na niego, obejmując
w ramionach.
- Ale wisisz mi coś maleńka
blondynko, w końcu nazwałem Cię moim kochaniem, uratowałem od tych wszystkich
wrednych i napalonych typów… zasługuję na coś więcej niż tylko jeden taniec, i
buziaka takiego tu. – Ucałował kącik moich ust, mój mózg prawie eksplodował.
Był tak blisko mnie a ja prawie straciłam oddech. Spojrzałam na niego z
udawanym wyrzutem, kilku moich poprzednich partnerów zaczęło nas obserwować. W
końcu ja się wkurzyłam, dzięki obcasom nie musiałam się nawet wspinać na palce.
Pocałowałam delikatnie i krótko Blaisa od razu się odsuwając zanim poszło to
nieco dalej.
- Taki buziak w nagrodę starczy
wariacie? – roześmiałam się obracając to wszystko tak, jak powinno być to
odebrane. Wiedziałam że Diabeł jest lekko zmieszany, jednak uwierzył w mój
„żarcik”. Muzyka się zmieniła, jednak nie zmieniłam już partnera, minęła druga
piosenka, trzecia i jeszcze kilka kolejnych. Dopiero później Draco podszedł do
nas z drinkiem w ręku.
- Odbijany przyjacielu, też chce
zatańczyć z tą śliczną i wściekłą blondyneczką. – Roześmiał się głośno i podał
mu drinka. Spojrzałam jak spod byka na Draco.
- Jesteś wredny… przecież wiesz
że się przyjaźnimy. – spojrzałam na niego i wystawiłam język.
- Oh Kochana, jestem zazdrosny o
moją maleńką siostrzyczkę. najpierw wiele facetów, a później Blaise. –
roześmiał się i musnął mój policzek. Był inny niż rano, coś w nim chyba pękało.
Spojrzałam w stronę Hermiony, nie odpuściła Matta choćby na chwilę. Po chwili
się pocałowali, niewinnie ale jednak zrobili to.
- Daj spokój Draco, Blaise jest
przyjacielem… nie chłopakiem czy coś.
- Evil… przepraszam. – Zaraz!
STOP! Malfoy przeprasza! Muszę to zapisać! Nagrał to ktoś?!
- Za co? Braciszku daj spokój!
Znów!
- Nie Blondie.. miałaś racje,
jestem dupkiem. Kocham Hermionę, za bardzo… a przez zazdrość i nauki ojca..
straciłem ją, spierdoliłem to wszystko. Chociaż ty mi wybacz,
ona tego nie zrobi… ale ty to zrób. Proszę Cię… nie mogę was stracić… z
Blaisem już rozmawiałem, z Mattem boje się.. ale jesteś moją siostrą… a ja… - zamknęłam
mu usta dłonią i przytuliłam się. W moich oczach pojawiły się pojedyncze łezki.
Westchnęłam wdychając zapach wody kolońskiej Draco.
- Jesteś kretynem, ale też moim
bratem i kocham Cię. – pocałowałam go w policzek, od razu pojawił się na jego
ustach uśmiech. Wrócił Draco, przynajmniej na chwilę. Ten dobry i stary Draco,
mój brat.
- Ale jeden warunek, jeszcze raz
coś takiego zrobisz.. albo pomyślisz… to… ZABIJE CIĘ MALFOY!- Wybuchneliśmy
śmiechem, resztę imprezy przetańczyłam z Draco i Blaisem – na spółkę. Kiedy
wróciliśmy do domu, od razu poszłam spać. Zmyłam jedynie makijaż. Nowe słodkie
gołąbki się rozeszli do swoich pokoi, widziałam jak Blaise pakuje nowo
zakupione łóżko polowe dla Matthewa. Ja ruszyłam do swojego seledynowego
pokoju, z uśmiechem czekałam aż nastanie ranek.
<Hermiona>
<Hermiona>
- Łał!!! Ale chata!! – rzekłam
oniemiała. Weszliśmy właśnie na imprezę do kumpla Matta.
- Taa… Jest na co popatrzeć. –
mówiąc to uśmiechnął się do mnie wymownie. Odwzajemniłam uśmiech i pociągnęłam
chłopaka na parkiet. Tańczyliśmy prawie całą imprezę. Matt był naprawdę w
porządku, zabawny, troskliwy i baaaardzo przystojny. Jednak czegoś mi w nim
brakowało, nie wyobrażałam go sobie jako obiekt moich uczyć. Niestety, tylko
jedna osoba pasowała to tej roli. Hermiona!! Ogarnij się dziewczyno!! Rozstałaś
się z nim, koniec!! Odepchnęłam od siebie wspomnienie blondyna.
- coś się stało?? – zapytał
zmartwiony Matt. Jego głos przywołał mnie na ziemię.
- nie, wszystko ok. Ale napiłabym
się czegoś chętnie. – wzięłam go za rękę i pociągnęłam w stronę barku. Niestety
stał tam on… kiedy tylko mnie zobaczył oddalił się ze szklanką w dłoni. Matt
natomiast zamówił dwa drinki i z trunkiem w ręce wróciliśmy na parkiet. Kątem
oka dostrzegłam Evil tańczącą z Blaisem.
- o kurde. – mruknęłam cicho, tak
że nawet mój partner nie usłyszał. Evil go pocałowała!! Miałam ochotę od razu
do niej podbiec i pytać o wrażenia, stwierdziłam jednak, że wszystko bym
zepsuła. Pogadam z nią rano.
- i jak się bawisz?? – zagadnął
brunet.
- wyśmienicie!! – odkrzyknęłam
starając się przebić przez głośną muzykę. Wtedy nagle muzyka zmieniła się na
jakiś wolny kawałek, chłopka objął mnie delikatnie i zaczął obracać w takt
piosenki. Patrzyłam na niego z uśmiechem. Nagle Matt pochylił się i mnie
pocałował, krótko i nieśmiało. Ale jednak to zrobił!! Spojrzałam na niego
zaskoczona.
- już dawno chciałem to zrobić. –
powiedział uśmiechając się jeszcze szerzej. Odpowiedziałam tym samym i
pocałowałam go ponownie. Tym razem troszkę dłużej i odważniej. Musiałam się
przekonać. I rzeczywiście, moje pierwsze odczucia się potwierdziły. Gdy go
całowałam nie miała dreszczy, nie wpadałam w euforie i nie pojawiła się gęsia
skórka. Nie czułam tego co podczas pocałunków z Draco. Niestety, chyba nigdy
już tego nie poczuję. Nie dałam po sobie jednak nic poznać. Z wielkim uśmiechem
patrzyłam na partnera. Poszukałam wzrokiem blondynki. Okazało się, że w
najlepsze bawi się z bratem. Poczułam ukłucie zazdrości i żalu, jednak
odepchnęłam te uczucia. Mój wzrok skrzyżował się ze wzrokiem blondyna. Przeszył
mnie znajmy dreszcz i zrobiło mi się gorąco. Chyba nigdy się z tego nie
wyleczę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz