17 grudnia 2012

| 13 | - Chyba nigdy nie zapomnę ust Draco.





Blaise. 
Kompletnie nie wiedziałem co w tym domu  dzieje,  najpierw Matt,  pojawienie sie jego,  w końcu ta kłótnia,  jęknąłem, nie chciałem aby byli pokłóceni, w końcu razem z Eveline nie mamy wyjścia. Nie możemy być po żadnej stronie.  W końcu to nasi najlepsi przyjaciele, nie ważne jakie głupstwa popełnili. Jęknąłem znów, to śniadanie juz z góry wydawało sie totalna porażką. Chociaż nie powiem, Hermiona idealnie udawała zadowolona z siebie samej,  wyglądała olśniewająco w swoim stylu, wyglądała jak ona, jednak dużo lepiej. Musiałem zapytać  Draco,  w końcu bez powodu nie wraca sie o tej godzinie.  Jednak na nic mu to było, jeszcze bardziej dobił serce Lady.  Zmierzyłem go wzrokiem,  gdy Evil odeszła od stołu, odwróciłem sie od niego.
- stary,  przesadziłeś. Nie musiałeś tego aż tak opowiadać przy dziewczynach
- nie? Przecież wyraźnie usłyszałem z jej ust : To koniec!  Wszystko spierdoliłeś!  No to zrobiłem to jeszcze bardziej. Nic mi po tym,  skoro i tak jej nie odzyskam.
- jesteś dupkiem,  masz więcej w jajach, niż w rozumie ...
- o dziękuje ci bardzo,  nawet ty przeciwko mnie przyjacielu , och,  no tak, skoro Evil to i ty.
- co?! Żartujesz sobie? ! Chciałem być za tobą, ale nie ma to sensu.  Co z tego że Evil pomaga Hermionie ? Przynajmniej potrafi być dobra przyjaciółką,  ty zamiast cos z tym zrobić, udajesz cwanego.  Nie taki Draco jest mi jak brat.
Wiedziałem ze tym sie wkurzył, ale nie potrafiłem długo ukrywać to w sobie,  Evil i Hermiona wymknęły sie do baru,  ktoś musiał je pilnować,  przynajmniej będę mógł cos zrobić bez Draco i jego ego. Nie minęło dużo czasu zanim udało mi sie je znaleźć, obserwowałem uważnie.  Kiedy wypiły juz całość wódki podszedł,  nie rozpoznały go od razu.
- Eveline,  Hermiona .... zbyt dużo alkoholu.  Chodźcie do domu, do naszego mieszkania.
- ale tam jest niedobry dracooooo,  i zranił Hermi,  niech zapłaci na to. – wyjąkała Ev.
- Hermiona, proszę, może chociaż ty cos zrozumiesz - błagałem w myślach, aby zgodziła sie wrócić
- oj Blaise,  przecież tutaj jest tak ... przyjemnie i zabawnie ... nie wiem co ty w nim widzisz kochana, nie jest zbyt nudny?  ...
- och,  kochana ... bo jest zbyt cudowny aby być prawdziwy. Och Blaise, wiesz że Cię kocham?
- Evil!  Nie mów tak bo przesadzasz, wracamy do domu ... - złapałem je za ramiona i użyłem teleportacji zbiorowej.  Ułożyłem je na łóżku Hermiony,  lepiej niech śpią razem w jednym pomieszczeniu,  mimo ze dopiero co nadszedł wieczór. Wszedłem do salonu, drzwi od sypialni Draco znów były otwarte,  kolejny wieczór pił. Był sam, wiec mniej cierpień dla brunetki obejrzałem jakiś beznadziejny serial w telewizji, jednak nie chciało mi sie spać .Matt zdążył juz zająć swój kawałek, łóżka, jutro musze kupić mu jakiś tapczan albo cokolwiek. Przez chwile zastanawiałem sie o słowach Eveline,  czy mówiła poważnie?  Ze mnie kocha? Nie,  była pijana,  nie może mnie kochać,  przecież jesteśmy przyjaciółmi, najlepszymi przyjaciółmi. Owszem jest śliczna, mądra i wspaniała, ale kochać? Nie to chyba jednak, z powodu wódki.. 

<Hermiona>
Obudziłam się z okropnym bólem głowy. Dopiero gdy zobaczyłam śpiącą obok Evil przypomniałam sobie wczorajsze popołudnie. Wszystkie emocje spowodowane słowami Dracona uderzyły we mnie ze zdwojoną siłą. Do oczu napłynęły mi łzy jednak powstrzymałam je, obiecałam sobie, że już nigdy nie będę przez niego płakać. Starając się nie budzić blondynki wygramoliłam się z łóżka i wskoczyłam pod prysznic. Ubrałam się, uczesałam i poszłam do kuchni na śniadanie.
- Cześć Hermi!! Już wstałaś?? – zagadnął Diabeł.
- Evil zbyt głośno chrapie i nie da się przy niej spać. – odparłam wystawiając mu język.
- Lady, jak się czujesz?? – wyczułam troskę w jego głosie. Miło, że się o mnie martwi, jednak ile można?? Jak mam się niby czuć?? Fenomenalnie!! Powstrzymałam się jednak i rzuciłam tylko:
- spoko.
- Ej, wiesz przecież, że mi możesz powiedzieć, tak samo jak Evil. – podeszłam do chłopaka i mocno go przytuliłam a po policzkach zaczęły mi płynąć łzy.
- strasznie, czuję się strasznie. A najgorsze jest to, że on się tym w ogóle nie przejmuje!! Ja go kochałam, naprawdę. Był jedyną osobą, którą obdarzyłam takim uczuciem i teraz już wiem, że nie było warto… miłość to ściema dla słabych. Ja w nią już nie uwierzę. – zaczęłam płakać jeszcze mocniej. Blais poprowadził mnie na kanapę, na której usiedliśmy. Siedziałam z głową na jego torsie, on natomiast głaskał mnie po głowie.
- spokojnie, wszystko się ułoży. Nie martw się Lady. – mówił uspokajającym głosem. Byłam mu za to bardzo wdzięczna, wraz z Evil to jedyny człowiek któremu ufam. Nagle drzwi do mojego pokoju otworzyły się i wyszła z nich blondyna, na nasz widok zrobiła dziwną minę i bez słowa poszła nalać sobie soku.
- Dzień dobry!! A ty jak się dziś czujesz?? – przerwał ciszę Blaise.
- hmmm… trochę boli mnie głowa, ale ogólnie nie jest źle,. – powiedziała z uśmiechem. Odkleiłam się od chłopaka i podeszłam do Ev. Wspólnie przysadziłyśmy tosty z serem i położyłyśmy je na stole w jadalni.
- cześć wszystkim!! – rzucił Matt na powitanie.
- masz ochotę na tosty? – zapytałam puszczając oczko chłopakowi, zobaczyłam właśnie, że Draco wchodzi do kuchni. Nie tylko on może zabawiać się z innymi dziewczynami. Udowodnię mu, że ja też potrafię!!!
- na tosty, zawsze!! – odwzajemnił uśmiech. – prawie bym zapomniał. Wszyscy jesteśmy dziś wieczorem zaproszeni na domówkę mojego kolegi. Alkohol, muzykę i jedzenie on ma zapewniać. To jak kto się pisze??
- ja!! – krzyknęłam
- też się chętnie wybiorę.- dodała Evil.
- ktoś was musi pilnować, więc też idę. – mruknął Blaise – a ty Draco?? – dodał po chwili.
- na dziś nie mam żadnych planów, wiec czemu by nie. – no pięknie, czy on musi iść?? A miałam ochotę się pobawić… chociaż nie, on mi nie będzie psuł zabawy! Będę tańczyć, pić i bawić się jak nigdy!!!

Evil.
Impreza u kumpla Matta zaczynała się już za 3 godziny. Razem z Hermioną postanowiłyśmy się świetnie bawić, nie zważając na jakiekolwiek umiary. Po co mielibyśmy to robić? Dla facetów? Litości, mój brat okazał się totalnym dupkiem, a do tego zranił moją najlepszą przyjaciółkę. Sama  również byłam wolna, zakochana w Blaisie ale on przecież o tym nie wiedział. Chyba zabiłabym się, mówiąc mu to teraz, w końcu, za mało komfortu między nami. Jesteśmy przyjaciółmi i z tym mi doskonale. Wróćmy jednak do teraźniejszości. Wyłam spod prysznica i dzięki swoim mistrzowskim i magicznym zdolnością nawijałam wilgotne włosy na szybko kręcące wałki. Przez ten czas suszyłam je, Hermiona tym razem wlazła pod prysznic. Zdradziła mi swój chytry plan – pobawić się nieco Mattem, ale nie opuścić flirtów z innymi.  Ja też nie zamierzałam, tym bardziej że Matt nie był taki całkiem zły – więc jakim prawem jego przyjaciele mogliby być gorsi? Chyba w snach. Włosy gotowe, przynajmniej moje – zabrałam się za Hermi. Jej prawie wietrznie roztrzepane włosy wygładziłam i cudem utrzymywały się w takiej samej pozycji jak je zostawiłam. Dzięki sprytnej lokówko-prostownico-suszarce  najpierw wyprostowałam jej włosy, a po chwili pofalowałam. Wyglądała cudownie już teraz, a co dopiero po kolejnym odpicowaniu? Nikt nie wiedział o tym, prócz mnie że Lady ma w swojej szafie 2 sukienki! Typowe w jej stylu ale na tyle eleganckie by mogła gdzieś wyjść. W jednej z nich była na balu w Hogwarcie, ta druga była idealna na imprezy więc wcisnęłam jej to ubranie w dłoń. Z cichutkim jękiem zmierzyła mnie wzrokiem.
- Hermiona, musisz siew niej pokazać… pan F musi pożałować. – wolałam nie wymawiać jego imienia, w kocu wtedy znów pojawiał się ból w jej oczach. tak bardzo się o nią bałam. Mimo że udawała ze jest okay. Wczorajszy dzień jednak wszystko poprawił.  Zwłaszcza ta wielka butla wódki, która jakimś sposobem trafiła do naszego organizmu.
- Masz racje, nie damy mu się… O NIE ! – Poderwała się i bez większych dyskusji na ten temat założyła ją. Wyglądała świetnie, nie musiałabym nic robić, jednak mimo wszystko choć lekki makijaż by było jeszcze lepiej. Ta noc miała być jej, po części też moja, ale to jej należała się bardziej.  Ściągając wałki , znów dzięki pomocy kilku zaklęć wybrałam prostą małą czarną z cieniutkim beżowym paseczkiem, grafitowe rajstopy i czarne szpilki. Będzie świetnie, o ile uda nam się wyrobić z makijażem w ciągu 20  minut i być pewnym że chłopaki nas już nie zostawili. Oni mieli zdecydowanie łatwiej, czysta koszulka i spodnie. Niebiesko-szafirowy smoky eses, usta przeciągnięte czekoladowym błyszczykiem i byłam gotowa. Moja cera zawsze byłą idealna więc nie musiałam używać wszelkiego rodzaju pudru i podkładów. Hermionie zaproponowałam podobny makijaż, jedynie czarno-szary i oczywiście z wiśniowym błyszczykiem, bardziej do niej pasował – akcentował jej mocny i ognisty temperamet o którym mało kto wiedział. Kiedy gotowe wyszłyśmy z jej pokoju Blaise i Matt aż oniemieli z zachwytu. Opanowali nas wzrokiem z wielkimi oczami.
- Wow, dziewczyny… wyglądacie…. nieziemsko! – Wyszeptał Matt, tylko na tyle było go stać. Chociaż wiedziałam że bardziej nurtuje Hermionę. I dobrze, o to nam chodziło. Blaise podszedł do nas i ucałował każdą w policzek.
- No , ale z was się laski zrobiły… nie wyobrażam sobie żeby na imprezie mogły być jeszcze piękniejsze od was.
- No nie wiem Blaise, zwłaszcza że śmierdzą dziwkarstwem i pijaństwem oraz zdradą. – rzucił Draco nawet nie spoglądając w naszą stronę. Opierał się o własne drzwi, nadal był lekko podpity. Jęknęłam w duchu.  W końcu spojrzał na nas, mimo że zachował obojętną i kamienną twarz, widziałam że w duchu aż kipi z zazdrości.
- No, może.. tylko Ciebie siostrzyczko tak nie opiszę, ale Hermiona na litość boską…  - nie dokończył, Lady aż zrobiła się czerwona, dlatego się przestraszył.
- I co Malfoy? Skoro ty nie potrafisz dojrzeć do tego i wyrazić fakt, że to twoja wina na nasze rozstanie to trudno. Postanowiłam że nie będę po tobie płakać, bo znów się zrobiłeś cholernym dupkiem który myśli że ma więcej rozumu, a ma więcej w spodniach.  – Tym razem to Blondyn zrobił się czerwony- chociaż tego nie było widać na jego bladej cerze. Brawo Kochana! Jestem z Ciebie taka dumna!
- Możemy już iść? Nie zniosę już więcej waszych droczeń, sprzeczek i kłótni. – zaproponował Blaise podając mi ramie z wielkim jak banan uśmiechem.  Z drugiej strony chciał tak zrobić z Hermi, jednak ją już zaopiekował się Matt. Był nią kompletnie zauroczony.
Impreza trwała i trwała, chociaż minęły dopiero 3 godziny. Ja starałam się tańczyć z prawie każdym, jednak mało który zasługiwał na drugi taniec. Większość z nich po prostu chciała wyrwać dziewczynę, przespać się z nią tutaj i teraz a potem zostawić. Prosta zasada trzech „P” : Poznaj, Pieprz, Porzuć. Dziwiłam się że takie dziewczyny w ogóle istnieją, jednak niestety łatwo było zauważyć. Byli wszędzie, niektórzy nawet nie wychodzili w ustronniejsze miejsce, robili to siedząc na sofie z grupą innych ludzi. Gdy tańczyłam z jakimś wysokim szatynem zauważyłam że Hermiona nie odstawia Matthewa na krok. Flirtowała z nim, śmiała się i szeptała mu coś do ucha,. Pili nawet podobne drinki! Jęknęłam, to było takie słodkie, niestety mój partner stwierdził że nie chodzi mi o tamtą parkę ale o niego. Już chciał mnie brutalnie zabrać do łazienki gdy pojawił się przy mnie mój wybawca.
- Zatańczysz kochanie ? – Złapał moją dłoń i przyciągnął do siebie. Z głośników zaczęła dobiegać wszystkim znana piosenka Gothy i Kimbry. Uśmiechnełam się szeroko i przytuliłam głowę do torsu Blaisa.
- Dzięki za ratunek, chociaż trafiłeś akurat na wolnego… ale nie powiem żeby mi się to nie podobało, z Draco byłoby bez sensu… a skoro się przyjaźnimy, to nie ma nic w tym złego, prawda?
- Oj Blondie… akurat to ja zamówiłem ten utwór, prócz tego widziałem że jesteś zmęczona tymi wszystkimi adoratorami, a nie chciałem żeby jakiś pajac wykorzystał do swoich celów Ciebie i ten utwór. – Wyszeptał cicho, choć i tak wiedziałam że nikt prócz mnie tego nie podsłuchuje.
- Daj spokój Blaise…  jesteś też już trochę pijany, w końcu nie chcę nic mówić ale ja też. Nie chcę wiedzieć do czego do zmierza…
- Ostatnio mówiłaś że mnie kochasz, a teraz co? Już nie ? Myślałem że takich rzeczy nie mówi się od tak, nawet podczas nietrzeźwości. – zatkał mnie. Przez chwilę zatopiłam się w jego piwnych oczach zastanawiając się co z tym  mam zrobić. Nie mogę mu powiedzieć prawdy, nie chcę zniszczyć naszej przyjaźni. No właśnie!
- No bo Cię kocham…. jesteś moim najlepszym przyjacielem, jak mam Cię nie kochać? Tym bardziej że zawsze jesteś z Hermioną przy mnie, nawet jak Smok zawiedzie.
- Ech, a już myślałem że może za chwile wymkniemy się na jakieś małe Bara-bara czy coś. – Szturchnęłam go mocno, jak na swoje siły jednak po chwili wybuchneliśmy śmiechem. Wiedziałam że żartuje, jednak nadal nie odstąpiłam go na krok. Spojrzałam na niego, obejmując w ramionach.
- Ale wisisz mi coś maleńka blondynko, w końcu nazwałem Cię moim kochaniem, uratowałem od tych wszystkich wrednych i napalonych typów… zasługuję na coś więcej niż tylko jeden taniec, i buziaka takiego tu. – Ucałował kącik moich ust, mój mózg prawie eksplodował. Był tak blisko mnie a ja prawie straciłam oddech. Spojrzałam na niego z udawanym wyrzutem, kilku moich poprzednich partnerów zaczęło nas obserwować. W końcu ja się wkurzyłam, dzięki obcasom nie musiałam się nawet wspinać na palce. Pocałowałam delikatnie i krótko Blaisa od razu się odsuwając zanim poszło to nieco dalej.
- Taki buziak w nagrodę starczy wariacie? – roześmiałam się obracając to wszystko tak, jak powinno być to odebrane. Wiedziałam że Diabeł jest lekko zmieszany, jednak uwierzył w mój „żarcik”. Muzyka się zmieniła, jednak nie zmieniłam już partnera, minęła druga piosenka, trzecia i jeszcze kilka kolejnych. Dopiero później Draco podszedł do nas z drinkiem w ręku.
- Odbijany przyjacielu, też chce zatańczyć z tą śliczną i wściekłą blondyneczką. – Roześmiał się głośno i podał mu drinka. Spojrzałam jak spod byka na Draco.
- Jesteś wredny… przecież wiesz że się przyjaźnimy. – spojrzałam na niego i wystawiłam język.
- Oh Kochana, jestem zazdrosny o moją maleńką siostrzyczkę. najpierw wiele facetów, a później Blaise. – roześmiał się i musnął mój policzek. Był inny niż rano, coś w nim chyba pękało. Spojrzałam w stronę Hermiony, nie odpuściła Matta choćby na chwilę. Po chwili się pocałowali, niewinnie ale jednak zrobili to.
- Daj spokój Draco, Blaise jest przyjacielem… nie chłopakiem czy coś.
- Evil… przepraszam. – Zaraz! STOP! Malfoy przeprasza! Muszę to zapisać! Nagrał to ktoś?!
- Za co? Braciszku daj spokój! Znów!
- Nie Blondie.. miałaś racje, jestem dupkiem. Kocham Hermionę, za bardzo… a przez zazdrość i nauki ojca.. straciłem ją, spierdoliłem to wszystko. Chociaż ty  mi wybacz,  ona tego nie zrobi… ale ty to zrób. Proszę Cię… nie mogę was stracić… z Blaisem już rozmawiałem, z Mattem boje się.. ale jesteś moją siostrą… a ja… - zamknęłam mu usta dłonią i przytuliłam się. W moich oczach pojawiły się pojedyncze łezki. Westchnęłam wdychając zapach wody kolońskiej Draco.
- Jesteś kretynem, ale też moim bratem i kocham Cię. – pocałowałam go w policzek, od razu pojawił się na jego ustach uśmiech. Wrócił Draco, przynajmniej na chwilę. Ten dobry i stary Draco, mój brat.
- Ale jeden warunek, jeszcze raz coś takiego zrobisz.. albo pomyślisz… to… ZABIJE CIĘ MALFOY!- Wybuchneliśmy śmiechem, resztę imprezy przetańczyłam z Draco i Blaisem – na spółkę. Kiedy wróciliśmy do domu, od razu poszłam spać. Zmyłam jedynie makijaż. Nowe słodkie gołąbki się rozeszli do swoich pokoi, widziałam jak Blaise pakuje nowo zakupione łóżko polowe dla Matthewa. Ja ruszyłam do swojego seledynowego pokoju, z uśmiechem czekałam aż nastanie ranek.




<Hermiona>
- Łał!!! Ale chata!! – rzekłam oniemiała. Weszliśmy właśnie na imprezę do kumpla Matta.
- Taa… Jest na co popatrzeć. – mówiąc to uśmiechnął się do mnie wymownie. Odwzajemniłam uśmiech i pociągnęłam chłopaka na parkiet. Tańczyliśmy prawie całą imprezę. Matt był naprawdę w porządku, zabawny, troskliwy i baaaardzo przystojny. Jednak czegoś mi w nim brakowało, nie wyobrażałam go sobie jako obiekt moich uczyć. Niestety, tylko jedna osoba pasowała to tej roli. Hermiona!! Ogarnij się dziewczyno!! Rozstałaś się z nim, koniec!! Odepchnęłam od siebie wspomnienie blondyna.
- coś się stało?? – zapytał zmartwiony Matt. Jego głos przywołał mnie na ziemię.
- nie, wszystko ok. Ale napiłabym się czegoś chętnie. – wzięłam go za rękę i pociągnęłam w stronę barku. Niestety stał tam on… kiedy tylko mnie zobaczył oddalił się ze szklanką w dłoni. Matt natomiast zamówił dwa drinki i z trunkiem w ręce wróciliśmy na parkiet. Kątem oka dostrzegłam Evil tańczącą z Blaisem.
- o kurde. – mruknęłam cicho, tak że nawet mój partner nie usłyszał. Evil go pocałowała!! Miałam ochotę od razu do niej podbiec i pytać o wrażenia, stwierdziłam jednak, że wszystko bym zepsuła. Pogadam z nią rano.
- i jak się bawisz?? – zagadnął brunet.
- wyśmienicie!! – odkrzyknęłam starając się przebić przez głośną muzykę. Wtedy nagle muzyka zmieniła się na jakiś wolny kawałek, chłopka objął mnie delikatnie i zaczął obracać w takt piosenki. Patrzyłam na niego z uśmiechem. Nagle Matt pochylił się i mnie pocałował, krótko i nieśmiało. Ale jednak to zrobił!! Spojrzałam na niego zaskoczona.
- już dawno chciałem to zrobić. – powiedział uśmiechając się jeszcze szerzej. Odpowiedziałam tym samym i pocałowałam go ponownie. Tym razem troszkę dłużej i odważniej. Musiałam się przekonać. I rzeczywiście, moje pierwsze odczucia się potwierdziły. Gdy go całowałam nie miała dreszczy, nie wpadałam w euforie i nie pojawiła się gęsia skórka. Nie czułam tego co podczas pocałunków z Draco. Niestety, chyba nigdy już tego nie poczuję. Nie dałam po sobie jednak nic poznać. Z wielkim uśmiechem patrzyłam na partnera. Poszukałam wzrokiem blondynki. Okazało się, że w najlepsze bawi się z bratem. Poczułam ukłucie zazdrości i żalu, jednak odepchnęłam te uczucia. Mój wzrok skrzyżował się ze wzrokiem blondyna. Przeszył mnie znajmy dreszcz i zrobiło mi się gorąco. Chyba nigdy się z tego nie wyleczę. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz