Evil.
.Długo nie pobyliśmy w Malfoy Manor, Narcyza przytuliła nas jeszcze raz i wróciliśmy do domu. Przygotowaliśmy obiad – tzn. zamówiliśmy dwie wielgachne pizze i czas zszedł. Draco ani razu nie wspomniał o ojcu albo matce, bardzo przeżywał tą kłótnię, Hermiona zachowywała się całkowicie jak ona, inaczej się tego określić nie da. Pasowało mi przynajmniej to ze już się nie kłócą. Draco coraz rzadziej chodził do Astorii, byłam pewna że ich związek rozpadnie się w ciągu kilku tygodni .. jeśli nie dni. Zaobserwowałam że nasza Dremionka znów zaczyna stopniowo do siebie się przybliżać – jednak tylko jeśli chodzi o przyjacielskie stosunki. Ja i Blaise to zupełnie inna historia, nadal mamy między sobą pewne zawahania, oboje postanowiliśmy nie kochać się jeszcze – nie ze względu na Dremionę, po prostu… nie potrzebny nam był jak na razie seks. Dużo gorzej było z pracą, Blaise szybko awansował, jednak ja miałam wrażenie że powoli się duszę w jednym gabinecie z Potterem. Sam bliznowaty powoli również miał powoli mnie dość. Draco biegał do biura bardzo często, ale zawsze mógł znaleźć czas dla nas.. pobyć z nami i Astorią. Miał ciężki okres, jednak Shackelbolt powiedział że jk skończy ten projekt to już później będzie miał dużo lżej – awansuje go na lepsze stanowisko – i będzie mieć mniej pracy. Ja zaczęłam myśleć o medycynie- lecz najpierw rozszerzyć swoją wiedzę na studiach. To wszystko było zagadką przyszłości.. tylko jedno było pewne.. Hermiona rodzi już za kilka tygodni.
<miona>
Z dnia na dzień wizja porodu przerażała mnie coraz bardziej. Za niecałe dwa tygodnie miałam termin. Dopiero teraz dochodziła do mnie powaga sytuacji, przecież ja mam zostać matką!! Chryste, umrę, umrę jak nic… stałam przed lustrem i ubierałam się na dzisiejsze wieczorne wyjście z przyjaciółmi. Postanowiliśmy, że przejdziemy się po Londynie i na spontanie odwiedzimy jakiś klub. Rozczesałam włosy, zrobiłam makijaż i ubrałam przygotowane wcześniej skurzane spodnie i luźną koszulkę na ramiączkach z językiem Stonsów. Do tego marynarka, bordowe martensy i byłam gotowa. Kiedy wyszłam z pokoju wszyscy już czekali. Astoria i evil ubrane w ładne sukienki i wysokie obcasy, natomiast chłopaki w ciemnych spodniach i marynarkach.
- no to w drogę! – krzyknął Diabeł i złapał Blondi za rękę. Zauważyłam, że Draco niechętnie zrobił to samo. Wyszliśmy na skąpane mrokiem ulice Londynu, miasta które nigdy nie zasypia. Plątaliśmy się przez godzinę po podejrzanych uliczkach.
- Mam coś! – dobiegł mnie głos evil. Spojrzałam we wskazane miejsce i doznałam szoku. O nie… był to mój ulubiony klub, jednak nigdy nie byłam w nim z którymś z przyjaciół. Jest bowiem coś, o czym nawet oni nie wiedzą… ja uwielbiam śpiewać i robię to całkiem dobrze. Więc zawsze kiedy miałam na to ochotę przychodziłam do tego właśnie miejsca, gdzie spotykali się wszyscy fanatycy i mogli do woli śpiewać ulubione piosenki. – wygląda fajnie, spróbujmy. – kontynuowała blondynka.
- Przestańcie, wygląda okropnie… poszukajmy czegoś innego. – może się uda.
- och daj spokój miona, mnie się już nie chce chodzić. – jęczał Blais. Kurza twarz… no trudno, kiedyś by się i tak wydało. Weszliśmy więc do klubu, już przy bramce ochroniarz uśmiechnął się do mnie promiennie.
- Hermiono!! Jak dobrze Cię znowu widzieć!! Brakowało nam Twojego głosu. Wszyscy się już stęsknili. – zaczął potężny mężczyzna.
- dzięki Sam, ja również się za wami stęskniłam. Ale jak widać, miałam teraz dużo na głowie. – tu spojrzałam wymownie w stronę mego brzucha. Uśmiechnął się tylko i wpuścił nas do środka. Widząc skonsternowane twarze przyjaciół zaczęłam wyjaśniać.
- no cóż… bo jest coś o czym nie wiecie nawet wy… ja śpiewam. I właśnie tutaj robię to najczęściej. – zaczęłam się tłumaczyć. Poprowadziłam całą ekipę do mojego ulubionego stolika i zamówiłam dla wszystkich drinka a dla siebie puszkę coli.
- Ale dlaczego nie powiedziałaś? Chętnie bym cię przyszła posłuchać! – zaczęła z wyrzutem evenlyn.
- w zasadzie to nie wiem. Zawsze była to jakaś moja natura, muzyka jest dla mnie bardo intymną sprawą i łatwiej dzielić się tą drugą twarzą z obcymi. – nie dane mi było skończyć, bo usłyszałam w głośnikach znajomy głos prowadzącego klub.
- Moi drodzy, po długiej nieobecności na naszej scenie, powróciła do nas Hermiona Riddle – rozległy się liczne oklaski i wiwaty. – Miona, czy zaszczycisz nas choć jedną piosenką? – tu zwrócił się już personalnie do mnie. Widziałam dogłębne zdziwienie na twarzach przyjaciół.
- Dobra głupki, macie jedyna okazję żeby mnie usłyszeć. – powiedziałam wstając i pewnym krokiem weszłam na scenę. Przywitałam się z właścicielem, który właśnie losował dla mnie piosenkę.
- zaśpiewasz It's All Coming Back To Me Now Celine Dion. – ja to jednak mam szczęście… trafiła mi się piosenka, która idealnie oddaje moje obecne uczucia… usłyszałam pierwsze takty muzyki I zaczęłam śpiewać. Dokładnie rozumiejąc przesłanie i sens utworu mogłam zaśpiewać go bardzo emocjonalnie. Tak też zrobiłam. Zupełnie odpłynęłam, zresztą jak. Tym razem jednak targały mną ogromne uczucia. Dobrze wiedziałam do kogo kieruje tą piosenkę, patrzyłam tylko w stalowe oczy chłopaka siedzącego z szeroko otartą buzią.
Były noce, kiedy wiatr był tak chłodny
Że moje ciało zamarzało w łóżku
Jeżeli tylko słuchałam go
Bezpośrednio zza okna
Były dni, kiedy słońce było tak okrutne
że wszystkie łzy zamieniły się w pył
I wtedy wiedziałam, że moje oczy
wysychały na zawsze
Przestałam płakać natychmiast w chwili gdy odszedłeś,
I nie mogę sobie przypomnieć gdzie lub kiedy lub jak
I pozbyłam się wszystkich wspomnień które ja i ty kiedykolwiek stworzyliśmy
Ale kiedy dotykasz mnie w ten sposób,
I tak mnie przytulasz
Muszę przyznać
Że to wszystko do mnie wraca
Kiedy dotykam cię w ten sposób
I kiedy tak cię przytulam
Trudno w to uwierzyć, ale
To wszystko do mnie wraca
Były złote chwile
I przebłyski światła
Były rzeczy, których więcej bym nie zrobiła,
Ale wtedy one wydawały się dobre
Były noce niekończącej się rozkoszy
To było więcej niż jakiekolwiek dopuszczalne zachowanie
Kochanie, kochanie
Gdy całuję cię w ten sposób,
i gdy ty tak szepczesz
To przepadło dawno temu
Ale ciągle do mnie powraca
Jeżeli mnie tak pragniesz
I jeżeli mnie tak potrzebujesz
To umarło dawno temu
Ale to ciągle do mnie wraca
Tak ciężko jest się temu oprzeć
I to wszystko do mnie powraca
Ledwo mogę sobie przypomnieć
Ale to ciągle do mnie teraz powraca
Ale to ciągle do mnie powraca
Były te puste pogróżki i dziurawe kłamstwa
I gdy tylko próbowałeś mnie zranić
Ja raniłam cię jeszcze bardziej
I dużo głębiej
Były godziny trwające całe dnie
Kiedy byliśmy samotni, w końcu podliczyliśmy wszystkie szanse
Które zaprzepaściliśmy na zawsze
Ale ty byłeś historią z trzaskającymi drzwiami
I w jakiś sposób znów stałam się silna
I nigdy nie straciłam ani chwili życia na ciebie, od tamtej pory
Ale kiedy dotykasz mnie w ten sposób,
I kiedy mnie tak całujesz
To było tak dawno temu
Ale to ciągle do mnie powraca
Ale kiedy dotykasz mnie w ten sposób,
I gdy ja całuję cię w ten sposób
To przeminęło z wiatrem
Ale to ciągle do mnie powraca
Były złote chwile
I przebłyski światła
Były rzeczy, których więcej bym nie zrobiła,
Ale wtedy one wydawały się dobre
Były noce niekończącej się rozkoszy
To było więcej niż jakiekolwiek dopuszczalne zachowanie
Kochanie, kochanie, kochanie
Ale kiedy dotykasz mnie w ten sposób,
I tak mnie przytulasz
To przeminęło z wiatrem
Ale to wszystko do mnie powraca
Kiedy tak na mnie patrzysz
I kiedy tak na ciebie patrzę
Widzimy to, co chcielibysmy zobaczyć
Wszystko do mnie powraca
Ciało i fantazje
Wszystko wraca do mnie
Ledwo mogę sobie przypomnieć
Ale to do mnie teraz powraca
Jeżeli wybaczysz mi to wszystko
Jeżeli wybaczę ci to wszystko
Wybaczymy i zapomnimy
A to wszystko powraca do mnie
I ty tak na mnie patrzysz
I kiedy tak na ciebie patrzę
Widzimy to, co chcielibyśmy widzieć
Wszystko powraca do mnie
Ciało i fantazje
I to wszystko do mnie powraca
Ledwo mogę sobie przypomnieć, ale to wszystko do mnie wraca
(Wszystko do mnie teraz powraca)
A kiedy mnie tak całujesz
(Wszystko do mnie teraz powraca)
I gdy dotykam cię w ten sposób
(Wszystko do mnie teraz powraca)
Jeśli zrobisz to tak
(Wszystko do mnie teraz powraca)
A jeżeli my...
Że moje ciało zamarzało w łóżku
Jeżeli tylko słuchałam go
Bezpośrednio zza okna
Były dni, kiedy słońce było tak okrutne
że wszystkie łzy zamieniły się w pył
I wtedy wiedziałam, że moje oczy
wysychały na zawsze
Przestałam płakać natychmiast w chwili gdy odszedłeś,
I nie mogę sobie przypomnieć gdzie lub kiedy lub jak
I pozbyłam się wszystkich wspomnień które ja i ty kiedykolwiek stworzyliśmy
Ale kiedy dotykasz mnie w ten sposób,
I tak mnie przytulasz
Muszę przyznać
Że to wszystko do mnie wraca
Kiedy dotykam cię w ten sposób
I kiedy tak cię przytulam
Trudno w to uwierzyć, ale
To wszystko do mnie wraca
Były złote chwile
I przebłyski światła
Były rzeczy, których więcej bym nie zrobiła,
Ale wtedy one wydawały się dobre
Były noce niekończącej się rozkoszy
To było więcej niż jakiekolwiek dopuszczalne zachowanie
Kochanie, kochanie
Gdy całuję cię w ten sposób,
i gdy ty tak szepczesz
To przepadło dawno temu
Ale ciągle do mnie powraca
Jeżeli mnie tak pragniesz
I jeżeli mnie tak potrzebujesz
To umarło dawno temu
Ale to ciągle do mnie wraca
Tak ciężko jest się temu oprzeć
I to wszystko do mnie powraca
Ledwo mogę sobie przypomnieć
Ale to ciągle do mnie teraz powraca
Ale to ciągle do mnie powraca
Były te puste pogróżki i dziurawe kłamstwa
I gdy tylko próbowałeś mnie zranić
Ja raniłam cię jeszcze bardziej
I dużo głębiej
Były godziny trwające całe dnie
Kiedy byliśmy samotni, w końcu podliczyliśmy wszystkie szanse
Które zaprzepaściliśmy na zawsze
Ale ty byłeś historią z trzaskającymi drzwiami
I w jakiś sposób znów stałam się silna
I nigdy nie straciłam ani chwili życia na ciebie, od tamtej pory
Ale kiedy dotykasz mnie w ten sposób,
I kiedy mnie tak całujesz
To było tak dawno temu
Ale to ciągle do mnie powraca
Ale kiedy dotykasz mnie w ten sposób,
I gdy ja całuję cię w ten sposób
To przeminęło z wiatrem
Ale to ciągle do mnie powraca
Były złote chwile
I przebłyski światła
Były rzeczy, których więcej bym nie zrobiła,
Ale wtedy one wydawały się dobre
Były noce niekończącej się rozkoszy
To było więcej niż jakiekolwiek dopuszczalne zachowanie
Kochanie, kochanie, kochanie
Ale kiedy dotykasz mnie w ten sposób,
I tak mnie przytulasz
To przeminęło z wiatrem
Ale to wszystko do mnie powraca
Kiedy tak na mnie patrzysz
I kiedy tak na ciebie patrzę
Widzimy to, co chcielibysmy zobaczyć
Wszystko do mnie powraca
Ciało i fantazje
Wszystko wraca do mnie
Ledwo mogę sobie przypomnieć
Ale to do mnie teraz powraca
Jeżeli wybaczysz mi to wszystko
Jeżeli wybaczę ci to wszystko
Wybaczymy i zapomnimy
A to wszystko powraca do mnie
I ty tak na mnie patrzysz
I kiedy tak na ciebie patrzę
Widzimy to, co chcielibyśmy widzieć
Wszystko powraca do mnie
Ciało i fantazje
I to wszystko do mnie powraca
Ledwo mogę sobie przypomnieć, ale to wszystko do mnie wraca
(Wszystko do mnie teraz powraca)
A kiedy mnie tak całujesz
(Wszystko do mnie teraz powraca)
I gdy dotykam cię w ten sposób
(Wszystko do mnie teraz powraca)
Jeśli zrobisz to tak
(Wszystko do mnie teraz powraca)
A jeżeli my...
Wybrzmiewały ostatnie nuty pieśni, omiotłam wzrokiem całą salę. Evil przyglądała mi się ze łzami w oczach, blais wyglądał na totalnie zdziwionego a astoria była widocznie zła. Dopiero po chwili spostrzegłam, że po moich policzkach ciekną łzy a dłonie mam zaciśnięte w pięści aż zbielały. Nie mogąc znieść natłoku myśli zbiegłam ze sceny i ruszyłam w stronę wyjścia. Kiedy znalazłam się na zewnątrz poczułam kojący ciepły wiatr na twarzy. Osunęłam się po ścianie i ukryłam twarz w dłoniach. Dlaczego on ciągle siedzi mi w głowie? Czemu po prostu nie mogę o nim zapomnieć? Kocham go! Tak strasznie go kocham! Poczułam na ramieniu czyjąś zimną dłoń. Uniosłam powoli głowę i natrafiłam na dobrze mi znajome szare tęczówki. Biło z nich ciepło i troska. Wstała i niespodziewanie wtuliłam się z ukochane ramiona.
Draco.
Nie wiedziałem co powiedzieć, piosenka która została wybrana dla Hermiony była idealna do naszaj sytuacji, nie tylko z jej strony ale i mojej. Widząc w jaki sposób śpiewa, byłem pewny że całą sobą czuje tą piosenkę. Evil rozpłakała się na dobre, Blaise był w szoku a Astoria wyczuła bardzo szybko o co chodzi. Brunetka przez cały czas wpatrywała się we mnie, utwór powoli dobiegał końca a w oczach mojej ukochanej stanęły łzy. Wybiegła z klubu a ja nie myśląc ani chwili dłużej – pobiegłem za nią. Usłyszałem tylko ostatnie słowa Tori : Wiedziałam że nadal ją kocha! To koniec Draco! – jednak nie obchodziło mnie to kompletnie, liczyła się tylko Hermiona, to że teraz płakała i potrzebował mnie. Znalazłem ją przed klubem, opartą o ścianę. Dotknąłem jej ramienia poagajc jej podnieść się, zapłakana spojrzała mi w oczy i mocno wtuliła w moje ciało. Przytuliłem ją równie silnie, wplatając jedną dłoń w jej włosy. Staliśmy tak kilka sekund, minut.. nei było to ważne, czułem za to mocniejsze ruchy fasolki.
- Hermiono.. przecież ja… dlaczego mi nie powiedziałaś? – spojrzałem na nią, przestała płakać jednak nadal miała łzy w oczach.
- Bo Cię kocham.. będziemy mieć dziecko a wiem że nie możemy być razem, lepiej nam jest gdy jesteśmy przyjaciółmi…
- Hermi… wiesz co ja o tym myślę, ja … ja Ciebie też kocham – w Tm samym momencie zobaczyłem jak Atoria wychodzi z klubu i mierzy mnie wzrokiem, przewróciłem jedynie oczami.
- Draco ja chyba…
- Ciii… - przytuliłem ją do siebie mocniej. Nie chciałem psuć chwili.
- Draco…
-Draco…
-DRACO!
-DRACO DO CHOLERY! Wody mi odeszły! – Stało się, nadszedł ten czas.. Hermiona zaczęła rodzić! Nie myśląc o Evil i Blaisie złapałem ją w ramiona i teleportowałem do szpitala.
-Draco…
-DRACO!
-DRACO DO CHOLERY! Wody mi odeszły! – Stało się, nadszedł ten czas.. Hermiona zaczęła rodzić! Nie myśląc o Evil i Blaisie złapałem ją w ramiona i teleportowałem do szpitala.
- Pomocy! Moja…. – nie wiedziałem jak ją nazwać więc po prostu wydarłem się – ONA RODZI! – Po chwili zbralisię lekarze i pielęgniarki, zabrali ją na salę porodową. Zanim spróbowałem wjeść, wysłałem patronusa do Evelise aby ich o tym poinformować.
- Nie może pan tam wejść…
- Jestem ojcem dziecka, więc z drogi! – Dystans od drzwi do Hermiony pokonałem w błyskawicznym tempie. Gdy mnie zauważyła uśmiechnęła się blado, ścisnęła moją dłoń a ja ją potrzymałem.
- Hej, jestem już przy tobie… - wyszeptałem cicho, w odpowiedzi jednak usłyszałem jedynie krzyk. – Spokojnie, oddychaj.. będzie dobrze.
- Łatwo Ci mówić! To nie ty rodzisz prawie 3 kilowe cielsko! Nawet nie wyobrażasz sobie przez co teraz przechodzę! – Wydarła się na mnie a ja nawet nie mrugnąłem.
- Hermiona, to nie jakieś cielsko.. to fasolek, nasz fasolek… - na moje słowa jakby się uspokoiła, cał czas patrzyłem w jej oczy, zaczęła oddychać spokojniej i przeć. W pewnym momencie lekarz powiedział że „widzi główkę”, Wtedy mnie zamurowało, za chwilę naprawdę będę ojcem, za chwilę zobaczę moje dziecko, moje i Hermi. Kolejne minuty mijały, nawet nie jestem w stanie powiedzieć w jakiej prędkości. Widziałem jedynie jak Hermiona coraz bardziej się męczy, doktor mówi żę już coraz bliżej, że tylko chwila. Ścisnąłem dłoń Lady, spojrzała na mnie i w tej samej chwli usłyszałem płacz… płacz dziecka.
- To syn… mają państwo syna… chce pan przeciąć pępowinę? – miałem mroczki przed oczami, jednak wziąłem coś ostrego co mi podał i przeciąłem ją.. nie byłem nawet w stanie określi co to było.. jak się teraz czułem. Odwróciłem się w stronę najbliższej mi pielęgniarki i zauważyłem zwiniątko trzymane przez nią. Był taki idealny, taki piękny… nie mogłem jednak zobaczyć tego na czym mi zależało.. na kolorze oczu. Kobieta podała mi maleństwo, które rzucało się i płakało na tyle ile było je stać.
- Hej mały.. to ja, twój tatuś… - stał się cud, mały jak na zawołanie uspokoił się i otworzył oczka, moje ciało doznało euforii, miał zielone oczy – po mamie.
- Daj mi! Daj mi! Daj mi go! – ostatkami sił wołała nowonarodzona mamuśka, podszedłem bliżej i ułożyłem go przy jej piersi.
- Tatusia już poznałeś, a tu mamusia Hermiona kochany fasolku…
- Tom… niech ma na imię Thomas… - dotkąłem palcem małego czółka.
- Tomas Lucjusz Malfoy. – na dźwięk drugiego imienia skrzywiłem się. – Draconie, to też jego rodzina, to twój ojciec a nie pozwolę na to by dziecko nie miało dziadków, nawet jeśli są skłóceni z ojcem.
- No dobrze, dobrze… porozmawiają państwo później.. teraz musimy wziąć was na parę badań kontrolnych… - pożegnałem ich całusem w czoła. Zabrano mi ich, wiec wyszedłem na zewnątrz, od razu rzuciła się na mnie moja siostra.
- I co? I Co?! Chłopiec? Dziewczynka? Jak wygląda? Jak się czuje Hermiona?
- Spokojnie piękna.. daj mu powiedzieć – wtrącił diabeł, miał racje. Pewnym ruchem odsunąłem od siebie blondynkę i pozwoliłem aby uspokoiła emocje.
- Chłopiec, nazwaliśmy go Tom… ma zielone oczy po Hermionie, jest piękny… po prostu piękny.. nie mogę sobie wyobrazić że razem z Lady stworzyliśmy coś tak idealnego… lady natomiast jest zmęczona, ale i tak wzięli ich na badania.. teraz musimy po prostu poczekać. – powiedziałem w spokoju, przynajmniej tak mi się wydawało, nie byłem w stanie określić jak się teraz czułem.. Hermiona mnie kocha, ja ją kocham… mimo że nie możemy być razem. Fasolek.. znaczy się Tom jest spełnieniem rodzicielskich marzeń, lepiej być nie mogło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz