7 sierpnia 2012

| 3 | Stajesz się prawie tak pokraczna jak ona.


Po tych wszystkich życzeniach miałem dość, nalałem sobie i Eve Ognistej, i odsunąłem się nieco od tego tłumu ludzi. Musiałem przyznać że pokój wspólny wyglądał świetnie, Hermiona i Blaise naprawdę się postarali. Właśnie, gdzie jest Lady? Diabeł się i tak wyróżniał z tłumu jednak nie było widać głównej organizatorki. Tak po prostu z braku zajęć zacząłem jej szukać. Przyznam się że było ciężko, wyglądało na to że się rozpłynęła – albo co gorsza leży gdzieś, albo nie może się dostać do pokoju bo kolejny raz zapomniała hasła. Przeraziłem się chodź z zewnątrz oczywiście pozostała kamienna twarz. Zerknąłem kątem oka w stronę Evil a po chwili na osobę z którą idzie pod rękę, wyglądała znajomo jednak nie wiedziałem skąd. Dopiero gdy podszedłem poznałem że to Hermiona. Chcielibyście zobaczyć moją minę, byłem w szoku – wyglądała pięknie aż trudno uwierzyć że to ta sama Hermiona która wiecznie nosi długie spodnie a na myśl o sukience rzuca Cruciatusy. Totalnie zdezorientowany wpadłem na Pensy która jak zwykle wyjęczała że mnie kocha a ja po prostu popchnąłem ją mocno na drugi koniec sali.
- Jak ja jej nie cierpię. – wyszeptałem cicho i w końcu dotarłem do dziewczyn. Hermiona wesoło się uśmiechnęła a mnie w duchu znowu zatkało. Przyjrzałem się jej dokładniej i z bliska wyglądała jeszcze ładniej.
- Wow Lady, wyglądasz … - pieknie, cudownie, ślicznie, - nie, nie tego nie mogę powiedzieć – świetnie!
- Tylko świetnie? Mógłbyś się bardziej postarać braciszku, zasób słów powoli ci się kończy. – Evil zaczęła się śmiać cicho, cmoknęła powietrze i gdzieś poszła, prawdopodobnie w stronę Luc’a, lubię kolesia ale nie widzę go na przyszłego szwagra – już wolałbym Blaisa i to bardziej.
- Hermiona, chodź zatańczyć! – Powiedziałem do dziewczyny a ta jak na rozkaz zaczęła kręcić głową.
- Nie, Nie , Nie! Nie umiem! Zabije Cię Malfoy! Wyjdę na idiotkę! Nie, nie zgadzam się!
- Idiotkę ? No weź! To przecież jesteś ty! Hermiona Riddle! Wnuczka Sami-Wiecie-Kogo! Ktoś by tylko spróbował zmierzyć Cię wzrokiem a nie żyje… Tym bardziej że ze mną będziesz bezpieczna. No chodź. Proszę! – Spojrzałem na nią z firmowym uśmiechem. Chyba jednak ją przekonałem bo niepewnie pokiwała głową, złapałem ją za rękę i ruszyliśmy na parkiet, zaczynając tańczyć w rytm muzyki.


Szłyśmy właśnie, między wirującymi w rytm muzyki parami, próbując dostać się do barku. Czułam się strasznie nieswojo idąc w tej nieszczęsnej sukience. Obok Evil kroczącej pewnie, z podniesioną głową, czułam się jak łamaga. Nagle zobaczyłam Draco, który jak zwykle użerał się z Pensy. Kiedy nas zobaczył zrobił bardzo zabawną minę i czym prędzej począł przeciskać się przez roztańczony tłum. Wyglądał naprawdę niesamowicie, co oczywiście nie znaczy, że mi się podobał!!! Kiedy już do nas podszedł i zaczął komplementować mój strój poczułam, że się czerwienię. Nie no wróć!! przecież nie mogłam pokazać, że speszyły mnie jego słowa!! jestem Hermiona Riddle, jedyny potomek Lorda Voldemorta!!! Wtedy właśnie Evil, moja rzekoma przyjaciółka, sprytnie się ulotniła! Kiedy zostałam sama poczułam się strasznie niepewnie. Wtedy to Draco zaproponował taniec. Przecież ja do jasnej cholery nie umiem tańczyć!! Mam dwie lewe nogi debilu, jeszcze nie zauważyłeś? Jednak po usilnych namowach zgodziłam się. Psia kostka, akurat gdy wyszliśmy na środek rozbrzmiała jakaś wolna piosenka. Mój partner objął mnie i zaczął powoli obracać. Był bardzo delikatny, aczkolwiek prowadził zdecydowanie. Nogi zaczęły się pode mną uginać. Już wiem co te wszystkie dziewczyny w nim widziały. Był czarujący i szarmancki. Usłyszałam ostatnie takty piosenki. Dopiero wtedy oprzytomniałam, zdałam sobie sprawę jakie wrażenie zrobił na mnie bliźniak Evil. Przerażona wyrwałam się z objęć chłopaka i czym prędzej uciekłam. To się nie może powtórzyć!! Nigdy więcej. Pokazałam słabość, cholera!! Muszę znaleźć Evil, ale co jej powiem?? Hej Evil, wiesz rozpłynęłam się jak zobaczyłam twojego brata. No przecież tak jej nie powiem. Dobra uznajmy, że nic się nie stało.
- Muszę się napić – szepnęłam i skierowałam się w stronę kominka.

.< Evil >.
Stałam przy oknie kończąc whiskey, potrzebowałam oddechu. Impreza była świetna jednak musiałam odetchnąć. Trochę tańczyłam z moim chłopakiem, czasami z innymi omijałam łukiem jednak wolne piosenki. Nawet z Nottem rzadko kiedy kołysaliśmy się przy takiej muzyce. Astoria znów zaczęła podrywać chłopaków a Lucas poszedł gdzieś z Todd’em więc zostałam sama. W końcu gdy nie było mi już tak duszno spojrzałam na parkiet. Uczniowie tańczyli jednak ja zauważyłam że Draco nieco zmieszany stoi sam i patrzy się w stronę kominka. Podążając jego wzrokiem zobaczyłam wściekłą Hermionę która darła się na Crabba, ciekawa była ta sytuacja ponieważ grubasek jadł po prostu kanapkę. Czyżby oni tańczyli razem? Spytałam sama siebie i postanowiłam że zapytam. Podbiegłam do dziewczyny, jednak dwa metry przed nią zwolniłam, nie chciałam ryzykować. Dziewczyna przez ten czas zdążyła wyrzucić Crabba z fotela i rozkładając się na nim – po swojemu.
- I co? Jak było? – Po chwili jednak pożałowałam swoich słów, Hermiona zmierzyła mnie wzrokiem i gdyby miała pod ręką różdżkę pewnie by mnie zaatakowała. Nie minęła sekunda jak znów była sobą, jednak mimo wszystko zachowała wściekły wyraz twarzy.
- Spadaj! – fuknęła nadal wkurzona.
- Co się stało ? Wszystko w porządku? – Zapytałam łagodnie jednak to nie pomogło.
- Nie twój interes! –Wstała z fotela i gdzieś poszła. No niestety, nie wyciągnę z niej nic. Szkoda, naprawdę nie chciałam żeby moja najlepsza przyjaciółka miała dzisiaj fochy. Westchnęłam smutno i postanowiłam podejść do Draco. Złapałam go za ramię i pociągnęłam w stronę kominka, tam było ciszej.
- Co się stało Hermionie? Coś ty znowu zrobił? – Zmierzyłam go wzrokiem jednak nie zrobiło to na nim wrażenia.
- Nie wiem, po prostu… tańczyliśmy i tak nagle uciekła zła jak osa. Przykro mi siostra ale nie wiem.- Było mu przykro że Hermiona tak uciekła i to przez niego. Znów westchnęłam cicho i pogłaskałam go po ramieniu.
- Okey, dobra. Idź napij się, pójdę z tobą bo sama też chcę i przeczekamy aż jej przejdzie. – Jednak to nie był tylko jeden drink Ognistej, w ciągu zaledwie dziesięciu minut skończyliśmy butelkę. Czując ostry smak whiskey na języku szybko uderza do głowy jednak oboje nadal byliśmy całkowicie trzeźwi. No z całkowicie to przesadzone, jednakże byliśmy świadomi każdej sekundy imprezy i wszystko pamiętaliśmy. Mój dobry humor jednak zniknął tak szybko jak się pojawił, na drugim końcu sali na parkiecie była Daphne. Ta zielona małpa śmiała pojawić się na imprezie! Na MOJEJ imprezie, no dobrze mojej i Draco ale wiem że za nią też nie przepada – toleruje ją ze względu na Diabła, jednak mnie nic nie usprawiedliwia – nienawidzę jej i tyle. Z wrednym uśmieszkiem na ustach podeszła do mnie. Kiedy zobaczyła Blaisa przyssała się do niego jak pijawka. Nie mogłam na to potrzeć, więc z niewzruszonym wyrazem twarzy postanowiłam się ulotnić. Przechodząc obok pary ta wredota podstawiła mi nogę! Niestety nie zdążyłam złapać równowagi i poleciałam jak długa na ziemie, wylewając przy tym zawartość szklanki na nową sukienkę!
- Nosz cholera – warknęłam wstając i dokonując oględzin uszkodzeń stroju.
- Ojj… Myślę, że za długo przebywasz w towarzystwie Hermiony. Stajesz się prawie tak pokraczna jak ona. – dodała z jadowitym uśmieszkiem.
- Nie waż się tak do niej mówić!! Jeśli chcesz możesz obrażać mnie, ale wara Ci od moich przyjaciół! – krzyknęłam oburzona. Kontem oka dostrzegłam, że obok mnie stanęła Hermi.
- Choć Evil, nie warto… - powiedziała ciągnąc mnie za ramię w stronę naszych ulubionych foteli.
- Ooooo… przyszedł i nasz kopciuszek. Czy naprawdę myślisz, że jeśli raz ładnie się ubierzesz to coś się zmieni?? Myślisz, że zobaczą w Tobie dziewczynę?? Że któryś zainteresuje się takim hmmmm… dziwadłem – mówiąc to podchodziła coraz bliżej. To co zobaczyłam walnęło mnie jak grom z jasnego nieba i dodatkowo spotęgowało moją złość. Mianowicie w oczach Lady zobaczyłam coś, czego jeszcze nigdy nie widziałam – łzy. Mnie często zdarzało się uronić parę kropli, jednak ona… ona nigdy nie płakała. Tym bardziej podziwiałam jej opanowanie w tej chwili. Stała spokojna, milcząca z podniesioną głową jakby wyrzeźbiona z kamienia. Jedyna co zdradzało, że żyje to płytki, szybki oddech, oraz lśniące od łez oczy. Tego było już za wiele!! Nie pozwolę Hermionie płakać przez nią!!
- Drętwota – Krzyknęłam, mierząc różdżką we wredną zieloną małpę. Nim się obejrzałam Daphne wpasowała się w przeciwległą ścianę. Obdarzając ją jedynie pełnym pogardy spojrzeniem, wzięłam Hermionę i razem, ramię w ramię, poszłyśmy do dormitorium.

< Blaise>
Ogólnie impreza była w porządku, wszyscy dobrze się bawili nie zabrakło jednak niestety kilku pijanych 5-klasistów, Snape nas za to chyba zabije – jednak dobrze że dzisiaj jest piątek. Tym uczniom raczej dwa dni na wytrzeźwienie wystarczy – mam taką cichą nadzieję. Bardzo się cieszę że Hermiona jednak ubrała tą sukienkę, wyglądała naprawdę ślicznie i nie dziwię się że nawet Draco zaszokowało – w pozytywnym sensie. Eveline oczywiście też wyglądała cudownie, jak przystało na gospodynię imprezy. W pewnym momencie przyszła Daphne – chodź oczywiście prosiłem ją aby nie próbowała nawet wejść – wiem że Ev jej nie znosi, nawet Draco coś do niej ma. Dziewczyna przyssała się do mnie z cwanym uśmieszkiem starając się wyprowadzić z równowagi Blondi. Jednak mnie nie było do śmiechu, Eve ruszyła w stronę dormitorium jednak musiała iść obok nas, Greengrasówna postawiła jej nogę i zaczęła ją porównywać do Hermiony, później natomiast to Lady stała się obiektem jej drwin. Przegięła, to JA pomogłem dziewczynie się tak .. przemienić – chociaż nie wiem czy to jest dobre słowo. Zachowała się jak typowa idiotka która chce za wszelką cenę rozwalić zabawę innych. Odepchnąłem ją lekko od siebie, w tej samej chwili panna Malfoy wyciągnęła sprytnie różdżkę i rzuciła Drętwotę. Daphne wleciała na ścianę a ja uśmiechnąłem się w duchu – Brawo Evil, w końcu złamała jej zasadę : Nie zadzierać z Panną Malfoy. Niestety zanim cokolwiek powiedziałam obie dziewczyny pobiegły do dormitorium. Zmierzyłem wzrokiem moją – dziewczynę, o nie, po tym co zrobiła nigdy w życiu. Jednak mimo wyrazu mojej twarzy gdy się ogarnęła znów uwiesiła mi się na szyi.
- Oh Blaisie, patrz jak ta twoja przyjaciółeczka mnie potraktowała! Mam całą zniszczoną sukienkę i tynk we włosach! Przecież ja tylko powiedziałam prawdę! – Jęczała próbując mnie pocałować. Ja złapałem ją za dłonie i odciągnąłem je od siebie .
- Daphne, to koniec. Nie pozwolę żebyś obrażała moich przyjaciół.
- Jak to koniec? Kotek, przecież.. to ona zaczęła! Gdyby nie ona to by się nic nie stało.
- ZAMKNIJ SIĘ I MNIE SŁUCHAJ DO CHOLERY! Mam Cię dość! Nigdy nie byłaś ze mną ze względu na mnie, tylko na Evil – nawet nie wiem dlaczego w końcu jest moją dobrą przyjaciółką. TO KONIEC Daphne, jesteś dla mnie nikim, śmieciem, dziewczyną która nie ma rozumu, serca. – Patrzyłem na nią z odrazą, ta zmierzyła mnie wzrokiem i porywając swoje przyjaciółeczki wyszła z salonu. Gdy wychodziła odwróciła się w moja stronę i rzuciła: To jeszcze nie koniec!


Czułam się jak idiotka. Naprawdę jeszcze nikt w życiu mnie tak nie upokorzył. Gdy weszłyśmy z Evil do pokoju od razu walnęłam się na łóżko. Dzisiejszy dzień niestety mnie przerastał. Najpierw zachwyt nową sukienką i duma z tego jak w niej wyglądam. Później ta sytuacja z Malfoy’em, nie wiem co się ze mną stało. No a na koniec ta głupia Daphne. Naprawdę, nie wiem co Blaise w niej widzi.
- Evil – zaczęłam nieśmiało.
- Hmmm??
- Ja naprawdę przepraszam, to nie miało tak wyglądać. – mówiłam nie patrząc jej w oczy.
- Przecież nie masz za co przepraszać, było świetnie!!!- odparła z uśmiechem – W końcu wredna małpa dostała za swoje.
- No przecież – walnęłam się ręką w czoło – nie dałam Ci jeszcze prezentu!!! – szybko zwlekłam zwłoki z wyrka i poczęłam wywalać z szafki wszystkie manele, aż wreszcie znalazłam mały pakunek, który podałam Evil. Ona natomiast gdy go odwinęła rzuciła mi się na szyję.
- Hermi, dzięki! To najpiękniejszy prezent jaki mogłaś mi dać! – mówiła szczerze wzruszona. Długo myślałam nad prezentem dla niej i w końcu wymyśliłam! Kupiłam piękny album i powkładałam do niego wszystkie nasze wspólne zdjęcia. Resztę wieczoru spędziłyśmy na oglądaniu owych fotografii i śmianiu się do rozpuku. Kiedy miałyśmy iść już spać przypomniał mi drugi prezent.
- Mam do Ciebie prośbę.
- Dla Ciebie wszystko Hermi!
- Czy mogłabyś przekazać to bratu?? – zapytałam starając się nie zważać na jej pytający wzrok.
- A nie możesz zrobić tego sama??
- Wolałabym na jakiś czas ograniczyć z nim kontakty. Nie pytaj proszę i tak nic nie powiem. Dobranoc Evil. – odwróciłam się na drugi bok i starałam się zasnąć. Co zwarzywszy na dzień pełen wrażeń, nie było łatwe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz