( Hermiona)
- Czekaj ! czekaj ! czekaj ! – zawołałam w pogoni za
Amycusem Carrowem.
- Tak Hermiono ?
- odwrócił się do mnie z zapytaniem na twarzy.
- Mam wielki problem, chińskie czy włoskie żarcie? Evil
woli chińskie, Draco meksykańskie ale
jego słuchać nie będziemy, za to ja preferuję włoskie. No i mam dylemat.-
powiedziałam teatralnie pociągając nosem.
- To urodziny Evil i Draco, ale skoro jego nie słuchamy
to chińskie.
- Okay – powiedziałam i już mnie nie było. odpowiedź
Carrowa nie usatysfakcjonowała mnie, nie lubię chińskiego żarcia. Dlatego
postanowiłam kupić i chińskie, i włoskie.
Teraz z szaleństwem w oczach szukałam Snape’a, zabrakło mi funduszy na
ekipę sprzątającą.
^^^
(Evil)
Nie wiedziałam co Hermiona kombinuje, ale jestem pewna
że nie będzie to nic przyjemnego. Wpadła jak burza do naszego dormitorium i
wywaliła na środek pokoju pół mojej szafy.
- Wstawaj staruchu! Szkoda dnia! Masz ubrać coś
ładnego.- powiedziała wskakując na moje łóżko oraz waląc mnie poduszką.
- Powiesz mi dlaczego ? – jęknęłam między uderzeniami.
- Bo twoje dzisiaj twoje urodziny! Wszystkiego
Dobrego! A więc ubieraj się!- krzyczała
nie zapominając o ataku.
- No dobra, dobra wstaje… tylko zejdź ze mnie. – gdy to
zrobiła, bez przekonania zwlekłam się z łóżka. Widząc tą całą stertę ubrań
szybko zlokalizowałam moją ulubioną satynową sukienkę. Weszłam do łazienki na
wszelki wypadek zamykając się ( nie wiadomo co jej strzeli do głowy ). Myjąc zęby usłyszałam wrzaski z pokoju. Z
treści słów Hermiony wywnioskowałam że to nikt kto inny jak mój brat,
wyskoczyłam z łazienki zanim doszło do rękoczynów. Sytuacja jaką zastałam
rozbawiła mnie do łez. Draco siedział skulony w kącie , nad nim z miną mordercy
i krzesłem w ręce stała Lady. Wysłałam
pytający wzrok na Blaise jednak ten tylko wzruszył ramionami.
- Proszę nie bij! Proszę nie bij ! – Jęczał Draco w
pozycji p
ancernika.
ancernika.
- Zabije cie Malfoy! Wypatroszę jak fretkę! Już nie
żyjesz!
- Czy możecie się w końcu uspokoić?! Hermi, to jego
urodziny.. jutro to nadrobisz a chcę mieć choć jeden dzień spokoju. –
Dziewczyna odłożyła krzesło z zawiedzioną miną i fuknęła obrażona. Draco
natomiast podniósł się przerażony i
szybko schował za moimi plecami. Sytuację
rozładował jak zwykle niezawodny Blaise, podszedł do mnie i przytulił,
składając mi życzenia. Ogarnęła mnie
wszechobecna euforia, na szczęście tylko jedna osoba zauważyła moje
zadowolenie.
- Ale beka! – wrzasnęła spadając z krzesła Hermiona.
Diabeł zrobił minę cierpiętnika na co moja przyjaciółka momentalnie się
uspokoiła.
- Chodźmy już na to śniadanie. – westchnęłam zażenowana
mierząc Lady wzrokiem. Draco bojąc się dalszych ataków Hermiony objął mnie w
pasie i odciągnął z daleka od panny Riddle. Ona skwitowała to jedynie
pogardliwym prychnięciem.
^^^
Śniadanie minęło wyjątkowo spokojnie, nie licząc
wyczynów Luckiego. Ukochany wąż Hermiony
z okazji urodzin postanowił mojemu bratu zrobić mały prezent – manikiur. Przerażony Draco chciał zrzucić go z ręki
jednak zawzięty wąż nie chciał ustąpić.
- Nie chcę iść na lekcje – jęczał Blaise z miną zbitego
psa. Miałam dość tych jęków.
- No to idziemy do Snape’a, tylko on jest w stanie nas
zrozumieć. – Pomysł od razu spodobał się moim przyjaciołom. Już po chwili
znaleźliśmy się przy wejściu do gabinetu. Jak zwykle, po drodze Hermiona się
przewróciła. Niestety to nie był koniec naszego pecha – nikt z nas nie znał
hasła. Podminowała Riddlówna złapała rękami posąg i zaślepiona furią zaczęła nim
trząść.
- DAWAJ HASŁO! DAWAJ HASŁO! …
- Co się tutaj dzieje ? – Upss, usłyszeliśmy za sobą
głos starego nietoperza. Hermiona puściła posąg, pogłaskała go i czym prędzej
schowała się za mną.
- Czego szukacie w moim gabinecie ? – Zapytał lekko
zirytowany, nie komentując postępowania Hermiony. Draco uśmiechnął się
czarująco.
- Zwolnienia! – Zakrzyknął szczerząc zęby jak głupek.
- Dzisiaj macie urodziny, a więc zgoda ale to będzie
ostatni raz! – Mruknął a my ucieszeni pobiegliśmy na błonia. Blaise popchnął
mnie do Draco a sam zaczął coś szeptać do Hermi. Dziewczyna odpowiadała
chichocząc. Nieco zdenerwowana ich
zachowaniem zarządziłam postój. Zaczęliśmy grać w Kenta, ja w parze z moim
kochanym braciszkiem przeciwko Hermionie i Blaisie. Diabeł w ogóle nie ogarniał
kiedy Hermi pokazuje mu znak, więc przegrali. Niestety chwilę przed wymierzeniem
kary, brunet spojrzał na rękę i wymamrotał że musi już iść, widząc to Hermiona
wstała i zaczęła za nim biec wrzeszcząc aby oddał jej książkę, co było
absurdalne.
- Czy wiesz co oni kombinują ? – zapytałam jednak Draco
jedynie wzruszył ramionami.
^_^_^
( Hermiona )
- Blaise nadmuchałeś już swoją połowę?
- Tak, jakąś godzinę temu. – rzekł układając butelki na
stole.
- Ale, ale… jak to? – zapytałam trzymając kolejny balon
przy ustach.
- Zaklęciem? – zapytał ironicznie.
- No kurde! – Złapałam się za głowę puszczając balon
który od razu zaczął latać po pokoju. Salon był już prawie gotowy, wszędzie
walały się zielono-srebrne balony. Tym razem bez trudu napompowałam je i
rozejrzałam się dookoła. Czegoś mi tu
jeszcze brakowało… no przecież!!!!
- Zabini!! – wrzasnęłam – Nie mamy muzyki!! Przecież
miałeś to załatwić!! A gdzie te głośniki i cała reszta tych, no, no mniejsza z
tym?? Tak to jest jak się o coś faceta poprosi…
- Spokojnie złośnico – powiedział, dając mi pstryczka w
nos – Sprzęt zaraz przyjedzie.
- No masz szczęście! – już nieco spokojniejsza zabrałam
się za rozrzucanie serpentyn. Miałam z tego niezłą frajdę! Biegałam po pokoju,
śpiewając jakieś dziecinne pioseneczki, i rzucałam konfetti gdzie popadnie. Do
porządku przywołało mnie dopiero karcące spojrzenie Diabła.
- Mamy już chyba wszystko – powiedział Blaise
- Owszem, chyba wszystko. Balony są, muzyka zaraz
dotrze, jedzenie załatwione no i najważniejsze picie, też jest – wyliczałam
dumna z siebie i przyjaciela. – Brakuje jeszcze tylko solenizantów.
- No i gości – dodał Diabeł.
- Spokojna głowa, będą za jakaś godzinkę.
- W takim razie my musimy się iść przygotować –
powiedział Zabini na odchodne.
- Przygotować?? Eeee… ja już jestem gotowa –
powiedziałam szczerząc zęby.
- Błagam Cię!! To impreza urodzinowa twojej najlepszej
przyjaciółki, czy choć raz możesz się postarać i wyglądać jak dziewczyna?? –
zapytał będąc na skraju wytrzymałości
- Nie denerwuj się tak!! Dobra, już dobra… ale jest
jeden problem, nie mam sukienki.
- Poczekaj chwilkę – powiedział i już go nie było. Po
kilku minutach wrócił z wieszakiem w ręce. – będziesz zachwycona!! – Blais
podszedł do mnie i wręczył owe cudo. Kiedy bliżej przyjrzałam się wzorowi na
tkaninie zaniemówiłam. Rzuciłam się czarnowłosemu na szyję, dziękując.
- Spokojnie. Hermiona, dusisz mnie!! – dopiero po
chwili wypuściłam go z objęć.
- Dzięki, naprawdę. Jesteś prawdziwym kumplem.
Będąc już sama w dormitorium założyłam sukienkę na
dzisiejszy wieczór. Była czarna, skrojona na wzór lat czterdziestych. Z
dekoltem w serek odcinana po biustem z luźno powiewającym dołem. Jednak jej
fenomenem był wieki czerwony smok, ciągnący się od ramiączka aż po rąbek
sukienki. Zrobiłam delikatny makijaż, który dzięki panie Boże, wyszedł całkiem
ładnie. Włosy zostawiłam rozpuszczone w naturalnych lokach. Spojrzałam na
zegarek i aż pisnęłam przerażona. Wybiegłam z pokoju, kierując się w stronę
dormitorium, w którym Astoria znęcała się nad Evil. W połowie drogi
uzmysłowiłam sobie, że jestem bez butów. Wróciłam więc pędem i klnąc cicho
wzięłam je i w piegu założyłam. Impreza na dole się już zaczęła. Jejku jaka ja
jestem beznadziejna!! Spóźnić się na urodziny przyjaciółki, których na dodatek
byłam organizatorką!! Wparowałam do pokoju wspólnego i potrącając wszystkich po
drodze z szałem w oczach szukałam Evil. W końcu dostrzegłam ją na środku
parkietu.
[Evil]
Lucas i Toria wzięli nas do Hogsmeage – to dopiero
wydawało się dziwne, chociaż byłam szczęśliwa mogąc przytulać się bez przerwy
do kogoś. Hermiona nigdy nie miała
przede mną tajemnic dlatego dziwiło mnie jej zachowanie dzisiaj. Draco martwił
się o Blaisa, ja nie wiem czy tak było. Zależy mi na nim jednak wiem że on
traktuje mnie tylko jak przyjaciółkę, a przecież mam Luc’a. Wtuliłam się
mocniej w chłopaka a ten pocałował mnie czule,
objęłam go w ramionach i przyciągnęłam do siebie. Nie kocham go ale
zależy mi na nim, nawet jeśli mniej niż na Zabinim. Wyczuł moją zmianę w umyśle
dlatego odsunął się i tylko przytulił.
- Hej Solenizantko, co myślisz o powrocie do
dormitorium i obejrzeniu jakiegoś filmu co ? Nie chcę żebyś w dniu 18 urodzin
była smutna, albo się czymś zadręczała. Jeśli będzie trzeba pójdziemy do Pokoju
Życzeń.
- Tak, chodźmy… Draco! Astoria! Chodźcie! Was też tutaj
potrzebuję.- Podeszli dość w krótkim tempie i objęłam z drugiej strony brata.
Ten odwzajemnił gest i byłam w ramionach 2 mężczyzn dla których byłam kimś
więcej niż przyjacielem. Musnęłam jego policzek co było dziwne, dlatego nieco
zmierzył mnie wzrokiem. Do Lochu schodziliśmy dość niezdarnie, słyszeliśmy
jakieś hałasy bo wiele ślizgonów wychodziło z salonu przez czarnego rycerza.
Zanim weszliśmy Luc zasłonił mi czymś oczy i delikatnie wprowadził do
pomieszczenia.
- Ej ! Co się dzieje ? Czemu nic nie widzę? Hermiona!
Wiem że tu jesteś! – Minęła może sekunda jak zobaczyłam zielone światło i
wszyscy krzyknęli „Wszystkiego Najlepszego”. Impreza niespodzianka- zabiję tą
idiotkę wie że same imprezy mnie nie za
bardzo kręcą chyba że jest nasza cała ekipa. Lucas podniósł mnie delikatnie i
okręcił w około, pocałował mnie namiętnie wkręcając kluczyk od swojego
dormitorium do wyciągniętej dłoni .
- Księżniczka musi jakoś wyglądać, Asti na Ciebie czeka,
lepiej nie każ jej dłużej znosić tej ciszy. – Roześmiał się Nott Junior a ja po
prostu pobiegłam do jego dormitorium. Dziewczyna napadła na mnie znów usypiając
na chwilę. Czułam jedynie na sobie dotyk kosmetyków i jak ktoś próbował mnie
niezdarnie rozebrać i przebrać w coś innego. Zanim się ocknęłam udało mi się
przywrócić wzrok, byłam ubrana w ciemnozieloną sukienkę ze srebrno-złotymi
nitkami. Włosy zostawiły mi luzem jedynie ułożyły jako tako loki. Wyglądałam świetnie, byłam pewna że to ciotka
Bella pomagała w wyborze, tylko ona ma w całej rodzinie bzika na punkcie tych
kolorów – nie tylko związane z Slytherinem. Draco zapukał do pokoju a po chwili
wszedł jak do siebie, zatrzymał się i spojrzał na mnie z dziwnym wzrokiem.
- Nie no siostra…. wygalasz bombowo! Jeszcze chwilę a zapomnę że jesteśmy
spokrewnieni. – Za karę rzuciłam małą drętwotę niewerbalną. Należała mu się, za
myśli kazirodcze. Zeszłam na dół, czekali już tam na mnie wszyscy przyjaciele.
Dostrzegłam na sobie wzrok Blaisa, jednak gdy zobaczył, że też na niego patrzę
spuścił wzrok. Cały czas męczyła mnie myśl gdzie jest Hermiona. Znając ją
pewnie leży gdzieś i nie może zebrać się z podłogi po kolejnym upadku.
Postanowiłam się tym nie martwić, to w końcu Lady, poradzi sobie. Wzięłam od
Draco szklankę z Ognistą Whiskey. Podchodziło do mnie mnóstwo ludzi składając
życzenia i komplementując strój. I w końcu ją zobaczyłam. Hermina z miną
mordercy przedzierała się przez tłum a gdy była już blisko rzuciła mi się na
szyje składając życzenia. Dopiero teraz zobaczyłam, że ubrała sukienkę!
- Evil, przepraszam. Naprawdę nie wiem jak mogłam się spóźnić.
A tak na marginesie świetnie wyglądasz!! – powiedziała puszczając mi oczko.
- Ty również moja droga! – wzięłyśmy się pod ręce i
zgodnym krokiem ruszyłyśmy na parkiet.